niedziela, 16 listopada 2014

#16 ''Good bye, Justin''

Sarah stała myśląc o Jerrym. Już nie będzie ona mu potrzebna, ma dziewczynę, będzie miał gdzieś swoją młodszą siostrę.
Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze, które było na korytarzu.
Po chwili poczuła rękę na ramieniu.
- Co tam? - zapytał Josh.
- Oh, hmm... myślę, że okay.
- Nie wygląda żeby było okey.
- Masz rodzeństwo?
- Nie.
- To nie wiesz co to znaczy jak brat się od ciebie oddala.
- Bo co? Bo bierze ślub? 
- Nie, ogólnie mówię, coraz bardziej czuję, że jesteśmy dla siebie obcy.
- Głupia jesteś.
- Dzięki. - zaśmiała się pod nosem i poszła do kuchni.
- Dzień dobry Sarah. - uśmiechnęła się pani Elizabeth.
- Dzień dobry, jak pani minął dzień?
- Oh, bardzo miło z tymi chłopakami. - zaśmiała się.
- Z pewnością. - Sarah się uśmiechnęła.
W pewnym momencie usłyszała rozmowę na korytarzu, więc podeszła bliżej.
- Ty jebany śmieciu. - szepnął Bieber.
- Może i jestem śmieciem, ale na pewno ja jako śmieć, będę bronił przed tobą Sarah.
- Przede mną? Najpierw broń ją przed sobą.
- Słucham? - Jerry się zaśmiał.
- Jesteś dupkiem, a ona ma to po tobie. To u was rodzinne?
- Cóż, jak widać. - u Jerry'ego Sarah podejrzała dziwny ruch, zaraz po tym wzdychnięcie Biebera. Jerry go uderzył.
Nie zostało jej nic, jak wyjście z ukrycia.
- Jerry! - krzyknęła na brata.- Dlaczego mu to zrobiłeś?! 
- Może w końcu powiesz co planujesz swojej ukochanej? - warknął Jerry w stronę Biebera.
- Jakoś... Nie mam jej nic do powiedzenia.
- Naprawdę? - zaśmiał się Jerry. - A to, że chcesz ją wykorzystać a potem wyrzucić jak psa? To jest nic?
- Gówno prawda. - bronił się Bieber.
Sarah przyswoiła te informacje, myśląc, że Jerry po prostu kłamie.
- Jesteś kłamcą. - stwierdziła mówiąc do Cartera.
- Nie, nie jestem. Wierzysz mu a nie swojemu bratu? A gdzie nasza pieprzona więź? Jesteśmy rodzeństwem Sarah, powinnaś czuć, że mówię prawdę. Czy ja kiedykolwiek w ciebie zwątpiłem? Nie, wiesz dlaczego? Bo cie kocham, bo jesteś moją pieprzoną siostrą i gówno mnie obchodzi czy wierzysz mi czy nie ale mimo wszystko będę bronił ciebie od niego i jego kłopotów, nie chcę żebyś dalej brnęła w gówno. Chcesz być wykorzystana a potem porzucona jak szmata? Możesz sobie tego chcieć ale ja na to nie pozwolę.
- Jesteś chujem. - dopowiedział Bieber.
- A ty świnią. - odpowiedziała mu Sarah.
- Słucham? - Jay spojrzał na nią ze złością.
- Jerry mówi prawdę, wiesz skąd wiem?
- Oświeć mnie.
- Alex mi wszystko powiedział. - powiedziała Sarah mrożąc wzrokiem Biebera.
- Co? - zapytali oboje na raz.
- Tak, tobie też o tym powiedział Alex. - spojrzała na Jerry'ego. - Justin, jesteś po prostu dupkiem, mimo, że próbowałam to zmienić, nie da się, zawsze nim byłeś i pozostaniesz. Teraz proszę cię, wyjdź. Nie chcę patrzeć na kogoś kto zmarnował mi połowę życia, ostrzegano mnie przed tobą jak pierwszy raz przyleciałam do Londynu, a ja nie posłuchałam, brnęłam w to wszystko coraz głębiej nie zważając na konsekwencje. W końcu zaproponowałeś mi pracę, myślałam, że to tylko brudna robota, skończyło się na tym, że zostaliśmy parą, o ile można to tak nazwać, pamiętasz jak chciałeś mi się oświadczyć?
- Uciekłaś. - stwierdził Bieber.
- Tylko dlatego, że wiedziałam, że twoja zabawa zaszła za daleko. Wróciłam, spotkanie z tobą to nie był przypadek, chciałam cię spotkać, ale nie tak szybko, jednak to się stało, wytłumaczyłam tobie wszystko, zakochałam się w tobie na nowo, chciałam wam pomóc w ową sobotę, chciałam stanąć przeciwko własnemu bratu, nie obchodziła mnie jego ewentualna śmierć, bo moja miłość do ciebie była silniejsza. Ale teraz gdy poświęciłam 20 minut na rozmowę z Alexem, tuż po tym z twoim ojcem, wiedziałam już wszystko. Udawałam, że nic nie wiem, w Hiszpanii się świetnie bawiłam ale teraz jestem w stanie się z tobą pożegnać i stanąć przeciwko tobie w tej pieprzonej walce. Pokochałam cię Justin a ty mnie zawiodłeś. Do widzenia, Justin. - nie było jej smutno, była okropnie zła. Odwróciła się od oszołomionego Justina oraz Jerry'ego i wróciła z powrotem do kuchni.
- Czym jest dla pani miłość? - zapytała panią Elizabeth.
- Miłość to jak kradniesz twojemu bratu papierosy, a on nadal kładzie je w tym samym miejscu. - zaśmiała się starsza kobieta. Sarah również się zaśmiała. Pomogła pani Elizabeth zanieść wszystko do salonu gdzie Biebera już nie było.





______

sorka że takie krótkie, nadal was kocham

7 komentarzy:

  1. jezu żałuje że dopiero dziś to przeczytałam :) rozdział taki inny czekam do następnego :) podawaj go wszędzie jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam nn ;3 rozdzial cudowny

    OdpowiedzUsuń
  3. mieli być szczęśliwi? czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę juz nastepny dodaj błagamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagamy cię dodaj rozdział? zyjesz wgl?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żyję, niestety miałam kłopoty w szkole, obiecuję, że dodam w najbliższym czasie, może nawet dziś:)

      Usuń
  6. Codziennie zagladam czy jest rozdzial a nie ma go tesknie za tym opowiadaniem

    OdpowiedzUsuń