wtorek, 6 stycznia 2015

#17 'checkmate'

sobota

- Mogłabyś sie ruszyć?
- Kurwa, już wszystko zrobiłam przecież.
- Dobra sorry, trochę się denerwuje. 
- Nie ma czym, odwalamy robotę i to wszystko.
- Kurwa Sarah nie irytuj mnie, pakuj się do vana i nic nie mów.
- Ciesz się, że nie pomogłam Skrylls tylko tobie.
- Gdybym nie powiedział tobie...
- Zamknij sie.
Gdy reszta wsiadła do vana, odjechali w strone pobliskiego lasu, parkując samochód kawałek dalej.
- Więc jak zaczynamy?
- Siedzicie w vanie, ja idę zobaczyć czy ktoś już tu jest. Kurwa, czy my w tym lesie będziemy grać w paintballa?
Jerry trzasnął drzwiami i udał się w stronę głębszego lasu. Słysząc strzały odwrócił się, oczywiście nic nie było widać to noc. Wrócił szybko do vana pakując broń. 
- Wysiadamy. Pamiętajcie, nikt nie woła o pomoc, bo wtedy jesteśmy skończeni. - wszyscy przytaknęli głowami.
Rozeszli się, każdy w inną stronę, kryjąc się za drzewami ogromnego lasu.

Bieber przeładował broń po ostatnim strzale. Widząc, że osoba leży na ziemi, zaśmiał się i odszedł mówiąc;
- To mój teren, nikt go kurwa nie dostanie.
Zauważył, że ktoś za nim idzie, odwrócił się to była jakaś dziewczyna. Schował się za drzewem obok.
- To będzie twoja piękna śmierć kochanie. - przeładował broń i wyskoczył zza drzewa strzelając do dziewczyny. - szach mat księżniczko. - zaśmiał się i poszedł dalej zastanawiając się z jakiego gangu może ona być.
- Bieber! - usłyszał gdzieś z boku, odwrócił się i zobaczył Alice. Zaraz... Alice?
- Kurwa, co ty tu robisz?! - krzyknął na nią ciągnąc ją za drzewo.
- Słyszałam, że potrzebujecie pomocy. - uśmiechnęła się szeroko wyciągając broń zza pleców.
- Oh, dobra. Ale uważaj na siebie.
- Nie ma sprawy, sir.
Odszedł od blondynki. Nie widział jej tyle czasu, ale wisiało mu to teraz. Zastanawiał się czy tylko po to przyjechała i czy zaraz po tym wszystkim wyleci.
- E Bieber! - ktoś krzyknął za nim a ten się odwrócił, po czym od razu dostał pociskiem w rękę. Chłopak w czarnych włosach do niego podszedł.
- To za moją siostrę skurwielu. - Jerry się zaśmiał i strzelił ponownie w drugą rękę Biebera.

- Dzień dobry, moja siostra chciała sobie odebrać życie. - Nicolas powiedział w szpitalu gdy był zawieść Sarah. Jerry mu kazał.
- Jest pan pełnoletni?
- No jestem.
Pielęgniarka zawołała lekarzy, którzy wzięli od razu Sarah na blok operacyjny.
Po chwili policja podeszła do Nicolasa.
- Jak pan się nazywa?
- Jerry Carter.
- Nie zgadza mi się pana wygląd ze zdjęciem.
- Przefarbowałem się tylko.
- Myślałem, że takie rzeczy robią tylko dziewczyny. - podkreślił jeden z policjantów.
- Ta? Super.
- Więc twierdzi pan, że pana siostra chciała popełnić samobójstwo?
- Ta.
- Skąd miała broń?
- Nasz ojciec był ochroniarzem.
- W takim razie proszę zadzwonić po ojca.
- Nie żyje.
- Matka?
- Nie żyje.
- Ciotka, wuja? 
- Mieszka w Norwegii. Kurwa jesteśmy przecież pełnoletni. 
- Ona też?
- Tak, ma 19 lat.
- A pan?
- 26. 
- Nie wygląda pan.
- Staram się.
- My nie mamy do pana więcej pytań, idziemy porozmawiać z siostrą, o ile będzie w stanie.
- Ta, dzieki.
Oni odeszli a Nicolas szybko zmył się vanem ze szpitala. Podjechał pod las, nie wjeżdżając vanem do środka. Resztę drogi przebiegł, po drodze zauważył Nathana z Devonem, byli z innego gangu. Schował się za drzewem, lekko z niego wyjrzał strzelając do ich obu. Podszedł do nich. Nie żyli. Uśmiechnął się i poszedł dalej pomiędzy drzewami. Zobaczył Biebera leżącego na ziemi, a dalej Jerry'rgo.
- Yo Jerry!
- No?
- Jest na operacyjnym z tego co wiem.
- Uważaj, za tobą! - Nicolas się odwrócił strzelając od razu w tamtą stronę. Okazało się, że strzelił do Stylesa.
- Następny z głowy.
Rozeszli się.

poniedziałek

- Dlaczego tu jeszcze jestem? - zapytała Sarah Jerry'ego stojącego nad nią, obok siedział Nicolas.
- Zostałaś postrzelona, to chwile potrwa. 
- Kto wygrał? - zapytała unosząc prawą brew.
- Gdybyśmy przegrali, nie byłoby tu mnie. Ze Skrylls zabiliśmy tak na sto procent Payna, Stylesa i Malika. Z pozostałych dwóch, nikt nie został.
- Kto mnie postrzelił? 
Jerry westchnął. 
- Bieber.
- I on żyje?
- Nie wiadomo czy żyje. Jest mała szansa, że tak ale myślimy, że nie. Nie mogliśmy znaleźć Tomlinsona i Horana, my też mamy małe straty.
- Co?! Jakie?!
- Jason ledwo żyje, też jest w szpitalu, ty i jeszcze Jake słabo wygląda. O co pytała policja?
- Dlaczego chciałam sobie odebrać życie, potem co się stało z naszą rodziną i dlaczego mój brat nie wygląda tak jak na zdjęciu.
- Poradziłaś sobie?
- Pewnie. 
- Może pan już wziąć siostrę do domu. - do sali w końcu wszedł lekarz.  
- Cudownie. - uśmiechnęła się Sarah.
- Jeżeli miałby pan dalej takie problemy proszę zadzwonić do psychiatry, dziękuję, do widzenia. - powiedział Nicolasowi i wyszedł.
- To dziwne, że oni biorą cię za mojego brata. - skrzywiła się patrząc na Nicolasa.
Udali się do domu. 
- Więc ja pójdę do sklepu, bo pewnie nic nie ma w domu, wracam za 15 minut! - powiedziała brunetka i poszła w stronę sklepu słysząc za sobą tylko 'uważaj na siebie'.
Chwile później poczuła mocne uderzenie sięgające przy jej szyi.
- Wtedy nie udało mi się ciebie zabić, ale kto wie... - szepnął jej na ucho ciągnąc za włosy do swojego ferrari białego.

I tak jej koszmar zaczyna się od nowa, przechodzenie bólu jeszcze raz takiego, podobne sytuacje, słaba psychika, tortury, zamknięcie w samotności. 
Jaki z tego morał?
Zamknij pysk, jak za dużo mówisz, może się to dla ciebie źle skończyć.



                                     KONIEC:)





5 komentarzy:

  1. Niemożliwe że to się tak skończyło :( będzie kolejna część,Błagam cie jedno z moich ulubionych opowiadań,codziennie wchodziłam i patrzałam czy coś dodałaś i dziś miałam takie szczęście ♥ love u !

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee ;-------; bedzie druga czesc? :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak już to trzecia;) to była druga. Jeżeli będę mogła i będę miała czas i inne te gówna, to oczywiście postaram się napisać trzecią część! :*

      Usuń
  3. mimo, że niedługo mijają dwa miesiące od dodania ostatniego rozdziału ciągle żyję nadzieją, że będziesz dalej pisać :p

    OdpowiedzUsuń