czwartek, 10 lipca 2014

#9 'Bitch'

Zrzuciła szklankę ze stołu na co oby dwoje się przebudzili. Jess nie była trzeźwa, oczywiście.
Podskoczyła gdy zorientowała się, że leży na Bieberze.
Bieber spojrzał zaspanymi oczami na nie.
- Wyjdźcie. Obydwoje! - krzyknęła Sarah.
- Ale... - Justin wstał.
- Nie ma kurwa ale! - wypchnęła ich z pokoju, po czym zakluczyła drzwi.
Rozpłakała się i ponownie sięgnęła po alkohol, który wczoraj piła. To nie jest nałóg, to jest cierpienie.
Usiadła w salonie, prawie dusząc się łzami.

Jerry zbiegł na dół słysząc trzask drzwi.
Alice.
- Puszczałaś się w nocy? - zażartował sobie z niej. Nienawidzi jej.
- Spierdalaj.
- Ktoś nie jest w humorze. - prychnął.
- Jesteś chujem.
- A ty suką, dziwką, idiotką... Wymieniać dalej?
- Nie trzeba. - warknęła i poszła do góry.
- Hej. - przywitał się z Joanne.
- Hej, Jerry. Mógłbyś mi podać adres tego hotelu w którym jest Sarah?
- Cóż myślę, że jesteś ostatnią osobą, z jaką chciałaby się spotkać a tym bardziej rozmawiać.
- Czuję, że się coś złego stało lub stanie. 
- Napiszę ci na kartce, skoro tak ci zależy. - napisał adres i dał jej do ręki.
- Będę później. - pożegnała się z nim i wzięła jego samochód udając się pod podane miejsce.
Po chwili była już pod drzwiami, ale nikt nie otwierał, więc po prostu weszła. 
Wchodząc nie zauważyła nikogo. Przeszła się po kuchni, zajrzała do łazienki, nic. Chyba Carter nie byłaby na tyle głupia, żeby zostawić otwarty pokój?
- Sarah?
Weszła do salonu, zauważyła białe trampki dziewczyny, podeszła bliżej kanapy. 
Za sofą leżała Sarah z alkoholem w ręce.
- O mój Boże. - zadzwoniła do Jerry'ego, który po chwili się pojawił.
- Co się stało? - zapytał wchodząc. Pokazała na Sarah leżącą na ziemi. 
- Kurwa.- chwycił ją na ręce i zbiegł z nią na dół. Wsadził do samochodu i razem z Joanne pojechał w stronę szpitala.
Jerry przyjechał samochodem Jasona. 
Poszedł z Sarah na rękach do środka, a Joanne kazał jechać do domu, tak też zrobiła.
Wjechała na podjazd, zauważając jakaś niską, ładną, brunetkę.
- Hej? - podeszła do niej.
- Hej, jest może Sarah? - zapytała.
- Nie... Jest w szpitalu.
- Co się stało?
- Nie wiem, idź do domu. - powiedziała Jo i weszła do domu. 
Weszła do kuchni zauważając Alice.
- Wiesz, że twoja przyjaciółka jest w szpitalu?
- Aha. 
- Aha. - powtórzyła z ironią i irytacją w głosie. - Zajebiście, co nie?
- No. - odpowiedziała patrząc w telefon.
- Suka. - powiedziała cicho Joanne.
- Słyszałam.
- Miałaś słyszeć.
Do kuchni wszedł Jake.
- Hej Jo, hej Alice.
- Siema. - odpowiedziała Alice a Jo się tylko spojrzała.

Justin dojechał do domu i wszedł do niego nie zamykając za sobą drzwi. 
- Siema. - powiedział.
- Gdzie ty byłeś rano?
- U Sarah.
- Aha. - odpowiedział Louis i poszedł do kuchni.
Jay wszedł do salonu zauważając chłopaków śmiejących się.
- Z czego brechtacie?
- Niall znów się wjebał, tym razem w większe gówno. - zaczęli się śmiać.
- Co tym razem?
- Jak już te narkotyki u niego złapali, okazało się, że Niall ma przy sobie broń, a przecież nie mamy na to zezwolenia, jesteśmy gangiem, a dodatkowo jeszcze miał fałszywy paszport i dowód, więc to było wiadome że chce z tą koką chce jechać za granice, no i go bardziej wjebali.
- Idiota. - zaśmiali się wszyscy.
- No kurwa zabawne, myślałem, że to wasz przyjaciel. - powiedział Liam wchodząc do pomieszczenia.
- A ty co? Nie wysrałeś się dzisiaj? - zapytał Jay.
- Masz jakiś problem? - zapytał Liam Jaya.
- Tak, ja do ciebie mogę mieć problem, w odróżnieniu do ciebie, bo ty problemu do mnie nie możesz mieć.
- Bo?
- Bo cię zabiję. - Jay zaczął się śmiać i poszedł do góry.
Wchodząc do góry zauważył, że nie ma nigdzie jego telefonu, czyli zostawił go w hotelu u Sarah.
Zbiegł na dół i udał się do swojego nowego samochodu. 
Po chwili był przy hotelu, wszedł do środka, dopiero teraz ogarnął że na dworze jest strasznie gorąco, przecież jest czerwiec a on popierdala w bluzie.
Poszedł na górę, drzwi do 'mieszkania' Sarah były otwarte.
- Sarah? Jesteś? Zostawiłem telefon... - wziął go ze stołu. - i już wychodzę. - zdziwiło go to, że nikt nie odpowiadał, w domu nikogo nie było. Dlaczego drzwi są otwarte?
Zadzwonił do Jerry'ego.

- Czego śmieciu?
- Szukam Sarah.
- No i?
- No i dzwonie, żeby zapytać, czy wiesz może gdzie jest.
- Tak wiem, właśnie siedzę koło jej łóżka.
- Czyli jest w domu?
- Nie.
- To gdzie do cholery?
- Gdzieś daleko od ciebie i gdzieś gdzie nie powinno cię zdecydowanie być, bo jest tu przez ciebie. - rozłączył się.

Jay nie wiedział o co wszystkim chodzi, rano Sarah wyrzuciła go i tą jej przyjaciółeczkę z domu a teraz Jerry mu mówi, że Sarah chuj wie gdzie jest i to przez niego. Dziwne?
Zamknął na sobą drzwi od pokoju 203 i wyszedł powoli z hotelu.
Pojechał do domu Beatlers. Otworzyła mu przeciętnej urody, brunetka.
- Hej?
- Cześć, a ty to...
- Jay Bieber.
- O mój Boże.
- Co?
- Nie, nic. Sarah o tobie mówiła, wejdź.
Justin wszedł do środka.
- Co mówiła?
- Kłóciła się z Jerry'm. Bo była nieźle wkurzona, że tu przyjechałam i chciała żeby Jerry podwiózł ją do więzienia... Do ciebie, a Jerry był ze mną i wtedy powiedziała coś typu 'chcę jechać do osoby którą kocham, bo może siedzieć w więzieniu nawet 10 lat, a ty siedzisz tu z tą dziwką?', w każdym razie coś takiego, no i spakowała się i wyszła, Jerry znalazł hotel w którym się zatrzymała i tam pojechał, ale ona zamknęła mu drzwi przed nosem, no to ja tam pojechałam ale później, no i zastałam ją nieprzytomną z jakimś alkoholem w ręce, aktualnie jest w szpitalu, tyle.
- Nie boli cię buzia?
- Od czego?
- Za dużo mówisz. Co to za szpital?
- 2 ulice stąd.
- Dzięki. - Justin wyszedł z domu Beatlersów i pojechał samochodem pod szpital, znajdujący się 3 minuty drogi od domu Cartera i jego chujów.
Spojrzał w lusterko, miał wory pod oczami, włosy jak po seksie, 

- Mogłabyś się w końcu ogarnąć, wiesz?! - wydarł się Mariush. - Nic nie umiesz zrobić! Kurwa, nawet szklanki trzymać nie umiesz! Zejdź na ziemię, kurwa mać.
- Sam zejdź na ziemię! Gdybyś ty robił cokolwiek dobrze, byłoby miło. Wy wszyscy jesteście pokurwieni! Przepraszam, że jebana szklanka wypadła mi z ręki, lecz się pojebie, ja pierdolę. A ty, na co się kurwa gapisz, suko?! - skierowała się do Jo. - Wypierdalaj stąd, nie ma tu twojego ukochanego, więc nic tu po tobie! Albo wiesz, co zrobię? - blondynka pobiegła na górę, spakowała swoje rzeczy do plecaka i zrzuciła lampkę, która stała na szafce, na podłogę. Zeszła na dół. - Jestem kurwa ciekawa, ile razy wyruchałeś laskę Jerry'ego, chyba nie chciałbyś, żeby ktoś o tym powiedział swojej przyjaciółce, a ta swojemu bratu, prawda? 
- Przyjaciółce. - zaśmiał się Mariush. - Ona nie jest twoją przyjaciółką, już dawno kretynko.
- Hm, miłego popołudnia. - powiedziała i wyszła. 
Przeklnęła pod nosem, gdy nie znalazła paczki papierosów w swoim plecaku. Przeszła kawałek, po czym usiadła na ławce. Wyciągnęła portfel, by podliczyć pieniądze. Zostało jej tylko 100 funtów. Po długim rozważaniu, chwyciła swój telefon. Wybrała numer Michelle.
- Cześć Michelle, wiem, że to trochę głupie, ale czy mogłabym zatrzymać się u ciebie na chwilę? Pokłóciłam się z pewną osobą i ta osoba wyrzuciła mnie z domu...
- Pewnie, drzwi mojego mieszkania są zawsze dla ciebie otwarte. Znasz adres, prawda?
- Tak, dziękuję ci. Zaraz będę. 
Po zakończeniu rozmowy wstała z ławki. Nie dzwoniła po taksówkę, w końcu to tylko 15 minut drogi na pieszo.
Michelle uszykowała pościel dla Alice i zaczęła robić kolację. Usłyszała pukanie do drzwi, więc krzyknęła "proszę". Blondynka weszła do mieszkania, położyła plecak na korytarzu, zdjęła buty i przywitała się z przyjaciółką.
Po skończonej kolacji postanowiły, że obejrzą film. Chelle poszła zrobić popcorn, a Alice sprawdziła swój telefon. Dwadzieścia nieodebranych połączeń od Jake'a i Mariusha. Było też jedno od Zayna. Z ciekawości oddzwoniła do mulata.
- Cześć, co chciałeś?
- Ale mu dojebałaś. - zaśmiał się.
- Co i komu?
- No Mariushowi.
- Skąd ty to wiesz?
- Pochwalił się nam. - Alice mimowolnie się zaśmiała.
- Piłeś coś?
- Słucham?
- Jesteś dla mnie miły. - teraz Zayn się zaśmiał.
- No, więc jeżeli chcesz, to możesz przyjść. 
- Dzięki za propozycję, może kiedyś skorzystam. Muszę kończyć, moja koleżanka się niecierpliwi.
- W skali od 1 do 10 jak bardzo jest seksowna? 
- 10. - zaśmiała się. - Dobra, serio muszę kończyć. Do zobaczenia kiedyś tam. 

Jerry spalił chyba 10 fajek w ciągu 15 minut. Obliczcie to sobie, pozostawię to wam.
Wrócił na korytarz szpitala.
Można się zapić na śmierć?
Usiadł na krześle, po chwili wyszedł lekarz opiekujący się Sarah, podszedł do niego.
- Co z nią?
- Obudziła się, ale znów śpi ponieważ musi odpoczywać, może pan zobaczyć siostrę. - pokazał na drzwi. Jerry wszedł do środka, ale po chwili stwierdził, że to nie ma sensu, więc wyszedł z pokoju, zaraz potem ze szpitala i pojechał do domu, do Joanne. 
Joanne jest u niego przelotnie, tak naprawdę nie wrócili do siebie, ona po prostu na razie nie ma gdzie mieszkać. Może Jerry nie ma serca, ale to jest jego eks w końcu.
Wszedł do domu.
Od razu zagadał do niego Mariush.
- Gdzie byłeś? Co tam? Z kim gadałeś? Nie bij mocno.
- Za co miałbym cię uderzyć? Byłem w szpitalu, chujowo, gadałem tylko z lekarzem i Jo.
- Dobra kurwa, trzeba sie zachować jak mężczyzna. - Mariush westchnął. - Jebałem się z twoją laską. - powiedział na jednym wdechu. 
Jerry powoli podszedł do niego z miną mordercy, chwycił go za ramię i zaczął się głośno śmiać.
- To nie jest moja laska idioto. - śmiał się coraz głośniej. - To nie moja sprawa co ty z nią robiłeś. - opanował śmiech i poszedł do kuchni. Słyszał jak Mariush wzdycha z ulgą.
- MARIUSH!
Po chwili najmłodszy członek był koło niego.
- Huh?
- Gdzie blondi?
- Jo?
- Jo jest brunetką.
- przefarbowała się w takim razie.
- Znowu? Dobra, gdzie Alice?
- Spakowała się i wyszła.
- Jeden problem z głowy. - uśmiechnął się Jerry.
- To było mocne. - Mariush przybił z nim piątkę i wyszedł z kuchni. Jerry postanowił iść na siłownie. Więc poszedł na dół swojego wielkiego domu.



____________________________________________________________________

Jak przykro, Jerry chyba nie lubi Alice hahaha

Więc co do poprzedniego, nie mam zamiaru przestać pisac tego bloga, po prostu rozważałam nowego, pisałabym dwa :)

Kocham was.

8 komentarzy:

  1. Też cię kocham :*:*:*/Andzia♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże a bałam się że to koniec :) Takie rozwiązanie mi się podoba i do następnego rozdziału. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj następny :P!

    OdpowiedzUsuń
  4. tak tak pisz następny ale ten też !

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny blog dopiero go znalazłam :) Postaraj się pisać oby dwa ff bo ten jest bardzo fajny ! :D Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  6. mega mega fajnny chcemy next !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty daj następny:

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham tego bloga to jest oderwanie się od rzeczywistości dasz może dłuższy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń