środa, 2 lipca 2014

#8 'Loser'

Spakowała się i pożegnała z chłopakami w salonie, nic nie tłumacząc. Wsiadła do taksówki i pojechała do najbliższego hotelu. Po kilku minutach już tam była.
Zameldowała się i udała do pokoju 203.
Spojrzała na zegarek. 17.47.
- Kurwa. - powiedziała do siebie. 
Pobiegła do łazienki hotelowej, sprawdzając czy dobrze wygląda. Poprawiła włosy i wyszła.
Była ubrana w białe niskie conversy, czarne rurki i szarą koszulkę z logiem Skrillex'a.
Zamówiła kolejną taksówkę.
Po minucie już była. Wsiadła do niej.
- Na St. Martin's Lane. - powiedziała do taksówkarza.
Chwilę jechali w ciszy, aż pojawił się dom Jessicy. 
- Tutaj niech pan stanie. - powiedziała. - Zaczeka pan minutę, ja tylko pójdę po koleżankę i pojedziemy dalej?
- Oczywiście. - uśmiechnął się starszy pan.
Podbiegła do drzwi przyjaciółki. Zapukała, słysząc kroki Jess, niecierpliwiła się. O dziwo, otworzył jej jakiś chłopak.
- Hej? 
- Hej, jest może Jessica?
- Oh, to ty jesteś Sarah. JESSICA! - zawołał ją, po chwili się pojawiła. 
- Już idziemy?
- No?
Wyszły z jej mieszkania, żegnając się z chłopakiem i wsiadły do taksówki.
- Do sądu. - powiedziała Jess do taksówkarza. Oby dwie nie wiedziały gdzie znajduje się sąd w Londynie.
Jazda zajęła niecałe 10 minut. Dziewczyny zapłaciły dziękując i wyszły, weszły do wielkiego budynku sprawdzając na wyświetlaczu gdzie odbywa się rozprawa. Nowoczesność.
Sala 41. 
Udały się tam. Usiadły na korytarzu.
Po chwili pojawiło się dwóch policjantów z Justinem. Jay uśmiechnął się do Sarah a ona odwzajemniła gest. 
- Zapraszam na salę, zaraz rozpoczyna się rozprawa. - oznajmił nam prokurator.
Weszłyśmy do środka, siadając na ławce z przodu. 
- Proszę wstać, sąd idzie. - wszyscy wstali, do sali weszła dość młoda kobieta. Sarah odetchnęła, może okaże trochę zrozumiałości, skoro jest w miarę młoda.
- Dzień dobry, więc spotkaliśmy się tu pod zarzutem pana Jaya Biebera - Jaya Biebera? To czasami nie sąd? Nie powinno być pełne imię? - który dopuścił się do brutalnego gwałtu z zapłodnieniem. - Jessica zaśmiała się cicho, a Sarah ją szturchnęła.
- Chciałabym najpierw dowiedzieć się dlaczego oskarżycielki nie ma z... - na zawołanie do środka weszła ta cała Candie. 
- Przepraszam za spóźnienie. - po raz kolejny Jess się zaśmiała.
Candie usiadła na swoim miejscu. 
- Więc teraz, chciałabym usłyszeć wersję oskarżycielki, Candiece Will. - ogłosiła.
Candie wstała.
- Cóż, byłam na imprezie w klubie Troxy, chyba, wtedy zaczepił mnie Bieber, zaproponował, że pójdziemy do góry, odmówiłam mu oczywiście, wtedy pociągnął mnie do góry, wepchnął do pokoju i wtedy się zaczęło piekło, uderzył mnie parę razy, dość mocno. Byłam pijana więc większości nie pamiętam. - powiedziała.
- Dziękuję, może pani usiąść. Panie Bieber? - Justin wstał.
- Mogę tylko powiedzieć, że ona kłamie? Chyba nie uważa mnie pani za takiego idiotę.
- Twoja kartoteka...
- Gówno obchodzi mnie moja kartoteka, chodzi o konkretne wydarzenie. A dokładnie było tak. Pojechałem z kumplami do klubu, owszem był to klub Troxy, no i rzeczywiście zaczepiłem tą dziewczynę, ale alkohol na mnie dość mocno działał, wypiłem dość dużo, ale nie straciłem świadomości, od jakiś dwóch lat piję dużo, ale to teraz nie jest ważne. - stwierdził. Sarah na niego spojrzała, on pije od kiedy ona uciekła. - Zaczepiłem ją i spytałem czy się ze mną prześpi, zgodziła się, miała z tego satysfakcję, że byłem pijany, Poszliśmy do góry no i się ruchaliśmy.
- Słownictwo panie Bieber.
- Mogę sądowi zapewnić, że używałem wtedy prezerwatywy, a ona nie jest w ciąży, bynajmniej nie ze mną. - powiedział.
- Dziękuję. Czy macie pytania do oskarżonego? - zapytała adwokata i prokuratora.
- Nie. - odpowiedzieli oboje wpatrując się w Sarah. Dlaczego?
- W takim razie, poproszę na świadka panią Sarah Carter. - Sarah wstała i udała się do tego miejsca w którym się zeznaje.
- Jesteś związana w jakikolwiek sposób z oskarżonym?
- Tak, ja... Jestem jego narzeczoną.
- W takim razie, ma pani prawo odwołać się od zeznawania.
- Właściwie, to chciałabym tylko przekazać dowód niewinności Biebera.
- Przedstaw się, powiedz gdzie mieszkasz, ile masz lat i czym się zajmujesz.
- Sarah Carter, mieszkam w Londynie, jak na razie w hotelu, mam 19 lat, zajmuję się moim klubem tanecznym.
- Dobrze. Więc, co chciałabyś nam pokazać?
Sarah podeszła do Jessici zabierając jej telefon i podając sędzi. 
- Proszę o dołączenie dowodu rzeczowego do sprawy i odtworzenie go. - podała telefon kobiecie obok. Po chwili pojawiła się na ekranie ręka Jess i tułów Candie. Oczywiście była ubrana jak dziwka. 
- ''Bieber nie może mnie wyzywać od dziwki tak bez karnie. Jutro jest rozprawa sądowa, założę takie coś co mnie pogrubi i będę wyglądać jak w ciąży, nie za wiele, żeby nie było. Oczywiście, że musi mi za to zapłacić, jest skończony, niech zginie w tym więzieniu.''
Nagranie się skończyło a sędzia spojrzał na Candie.
- Ma pani coś na swoją obronę? - zapytała Candie która właśnie wstała.
- Nie.
- W takim razie, nie widzę sensu dalszej rozprawy. Pan Bieber zostaje uniewinniony, a pani zapłaci karę grzywną za kłamstwo, w wysokości pięciu tysięcy funtów. 
Wszyscy wstali a sędzia wyszedł z sali, Sarah i Jessica również wyszły, czekając na Jaya który powinien teraz zostać puszczony na wolność.
Po chwili Bieber pojawił się koło nich. 
- Dziękuję. - przytulił je obie. 
- Jesteś na wolności. - powiedziała Sarah.
- Zdążyłem zauważyć. - zaśmiali się.
- Zawdzięczaj to Jessice. To ona nagrała tą dziwkę.
- Dzięki. - uśmiechnął się do niej. 
- Nie ma sprawy. Myślę, że powinnam was zostawić samych. - powiedziała i pożegnała się z nimi. 
- Jay, co się stało z Niallem?
- Wpadł, jak byłem w areszcie on miał przewieźć kilka kilogramów koki, złapali go.
- Wyjdzie?
- Wątpię, myślę, że zostanie w więzieniu jakieś 2 lata.
- Mówisz to z taką lekkością?
- Daj mi się cieszyć wolnością. 
- Ok.
- Ale hej! Znów jesteś normalna! Ah... i dlaczego mieszkasz w hotelu?
- Cóż, Jerry miał mnie tu przywieźć, ale gdy przyjechałam do mojego byłego domu, on sobie był do góry z Joanne, jego byłą dziewczyną.
- To chyba dobrze, że się pogodzili?
- Nie. Nienawidziłam jej, nienawidzę i będę nienawidzić do końca życia. Poza tym, ona go zdradziła i wrobiła w dziecko, więc Jerry jest bardziej niż głupi przygarniając ją do siebie.
- A ona jest w to wplątana?
- W gangi? Nie.
- No właśnie i... Może chciałabyś wrócić do Skrylls?
- Nie, myślę, że nie. Nienawidzicie mnie. 
- Nikt tego nie powiedział.
- To widać, po tym jak Niall, Zayn i reszta się zachowuje. Tylko Louis był w jakimś stopniu... Wyrozumiały?
- Chciałbym z tobą poważnie pogadać, ale myślę, że nie tutaj. Co ty na to żeby wyjść gdzieś dziś?
- Upadłeś na mózg? Wyszedłeś z więzienia człowieku a ty chcesz ze mną iść się przejść? Ja bym poszła na twoim miejscu na dziwki i ostrą imprezę. - cóż, nie był to żart na miejscu, tym bardziej, że Candie wyszła własnie z sali rozpraw.
- Suka. - powiedziała przechodząc koło Sarah. 
Sarah się zaśmiała i wróciła wzrokiem na Justina. 
- Coż, to ja pojadę do hotelu, do zobaczenia kiedyś. - kiwnęła mu i zamówiła taksówkę. Ponownie.

Niall siedział nerwowo stukając w podłogę, nogą.
- Ja to bym na twoim miejscu już dawno pornosy oglądał. - do sali wszedł Zayn.
- Nie pomagasz. Musze stąd kurwa uciec.
- Biebera wypuścili.
- Tak szybko? 
- Ta, sędzia był podobno bardzo wyrozumiały, ogólnie to chyba była kobieta, a ta laska co go wrobiła, nie miała szans, bo Sarah coś tam z tą jej koleżaneczką coś zrobiły no i ta laska się chyba przyznała czy coś takiego.
- Skąd ty to wiesz?
- Bieber do mnie dzwonił mówiąc, że jedzie do domu i towar ma zniknąć, ten co ty go miałeś wywieźć.
- Co on robił w domu? Przecież policja go zabezpieczyła.
- Jesteśmy Skrylls, Niall. - zaśmiał się Zayn. 
- Koniec czasu. - odezwał się funkcjonariusz. 
- Nara. - przybili piątkę i Zayn wyszedł razem z funkcjonariuszem.

Telefon Nialla zawibrował. Wyciągnął go z kieszeni.  Przeklnął cicho pod nosem, gdy nie mógł go odblokować. Po minucie męczarni w końcu mu się udało. Treść wiadomości brzmiała: "Cześć Nialler, wiem, że jesteś na mnie bardzo,  bardzo wkurwiony,  ale jeśli mógłbyś jakoś się ogarnąć i wyjść z aresztu, to spotkajmy się w piątek, w kawiarni blisko więzienia.''
Blondyn do inteligentnych nie należał, więc chwilę zajęło mu myślenie, kto do niego napisał. Ostatecznie nic nie wymyślił, ponieważ ktoś wysłał do niego wiadomość z zastrzeżonego numeru. Z kim ostatnio się kłócił? Nie miał teraz głowy do tego, dlatego schował telefon do kieszeni, podniósł się z miejsca i postanowił wyjść z sali.
- No, Horan. Czemu tak długo tam siedziałeś? Musiałeś ułożyć włosy? - zakpił Cameron, przełożony Khaila. 
Chłopak przewrócił oczami, wyminął policjanta. Ten pedałek Kinney był od niego młodszy, a robił co chciał. Wszedł do swojej celi. Ujrzał Grega, jego "współlokatora", który robił pompki na jednej ręce. Lekko go kopnął, na co Gregory przewrócił się na podłogę. Szybko podniósł się i otrzepał spodnie. Horan cicho zachichotał.
- Masz jakiś problem, lalunio?! - warknął. Był wyższy od Nialla o jakieś piętnaście centymetrów, ważył chyba dwa razy więcej, a jego łysa głowa potęgowała efekt. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest narkomamem oraz zażywa sterydy i jakieś inne gówna. Niższy poklepał go po policzku, uważając, by nie uderzyć go za mocno i później nie oberwać. Nie może przecież iść na spotkanie z obitą twarzą, prawda?
- Oj, Greg... Idź lepiej rób te swoje pompki, a nie porządnych ludzi zaczepiasz. - wymusił uśmiech, po czym wskoczył na swoje łóżko. 
Debil, jak to nazywał go Niall, mruknął coś niezrozumiale, ale wrócił do swoich ćwiczeń. Chłopak sprawdził swój telefon, ale nie dostał żadnego sms'a. Nadal nie wiedział, z kim ma się spotkać w piątek. Przymknął na chwilę oczy, a telefon w jego ręce zawibrował. Zerwał się, po czym zamachnął, by w celu samoobrony rzucić telefonem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, Grega nigdzie nie było. Odetchnął z ulgą i odblokował telefon. 

- Boże, Josh, spierdalaj. - mruknęła blondynka. - Nie masz swojego życia?
- Boże, Josh, spierdalaj. - zaczął ją przedrzeźniać.
- Daj jej kurwa spokój. - warknął Jake i wypchnął chłopaka z pokoju dziewczyny. Alice uśmiechnęła się do niego, podziękowała mu również skinieniem głowy. Chłopak cicho zamknął drzwi, po czym zszedł na dół,  do reszty.  Sarah jeszcze nie wróciła z rozprawy. 
Alice długo zastanawiała się,  czy napisać jeszcze raz do Nialla, czy nie. Dobra, nie będzie robić z siebie zdesperowanej kretynki. Skuliła się na fotelu i przytuliła do dużego misia,  którego dostała kilka lat temu, od swojego byłego chłopaka. Po jej policzkach splynelo kilka słonych łez. Dlaczego musi kochać tego skończonego idiotę?  Jest tylu fajnych chłopaków... Dobra, żaden z nich nie dorasta do pięt Niallowi.
Przeglądała swój spis kontaktów w telefonie. Wybrała losową literę i trafiła na Michelle. Po długim rozważaniu "za" i "przeciw", zdecydowała,  że do niej zadzwoni. 
Pierwszy sygnał - nic. Drugi sygnał - nic. Trzeci sygnał - nic. Po piątym sygnale, zaczęła wątpić, że odbierze. 
Jednak odebrała. Ucieszyła się na telefon Alice i nie dając dojść jej do słowa,  ustaliła, że spotkają się w tym samym miejscu co Alice postanowiła spotkać się z Niallem.

Sarah weszła do domu trzaskając drzwiami, od razu skierowała się do kuchni po szklankę. Następnie udała się do salonu i wyciągnęła z barku jakiś nieznany jej alkohol. 
Nalała sobie i wyciągnęła telefon. Usiadła na fotelu. Napisała do Jess, żeby przyszła.
Przecież ona jest w hotelu, a Jess nie zna adresu. 
Napisała jej adres i wróciła do alkoholu.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi, Carter wstała wiedząc, że to Jess i otworzyła drzwi, o dziwo, w nich stał Jerry.
- Czego ty chcesz? - zapytała go.
- Przyszedłem żeby zapytać o co ci właściwie chodzi. 
- O co mi chodzi? O gówno mi chodzi. Nie bądź śmieszny, oboje wiemy o co mi chodzi.
- Właściwie to sama tego nie wiesz.
- Chcesz się ze mną teraz kłócić? Jerry daruj sobie i idź. - warknęła.
- Piłaś, tak?
- Idź.
Zamknęła drzwi i usiadła, jednak po chwili znów usłyszała pukanie. Zirytowana wstała i otworzyła drzwi. Na szczęście była to Jessica.
- Hej skarbie. - przytuliła ją Jess.
- Hej. - uśmiechnęła się Sarah.
- Dlaczego chciałaś żebym przyjechała? - zapytała Jess i zamknęła za sobą drzwi.
- Dlaczego miałabym nie chcieć? - usiadły w salonie. - Wiesz... Chodzi o Justina.
- Zawsze jak pijesz, chodzi o Jaya. Co z nim znów nie tak?
- Bo... Wydaje mi się, że on mnie nadal kocha.
- To ty nie dajesz się pokochać.
- To znaczy?
- Zauważyłam to już dawno, boisz się miłości.
- Bo to jest tak, że podoba mi się dużo chłopaków, wiesz ile razy byłam zakochana? Ale jak przychodzi co do czego to czuje ten pieprzony dystans. Jest super, idziemy, rozmawiamy, jest czas pożegnania, pocałunku to ten pieprzony dystans jest w chuj uciążliwy, nadążasz? Tak dziwnie jest z Justinem, niby coś do niego czuje, ale jestem chyba nie wiem... Zbyt nieśmiała na taki związek? Dlatego uciekłam przy zaręczynach. Dobrze wiesz, że są takie momenty, gdy masz dobrą minę do złej gry. Jestem tylko człowiekiem, popełniam błędy, których nie da się już naprawić. Boję się miłości i tyle, nic z tym nie zrobię.
- Ależ zrobisz, powinnaś spróbować jeszcze raz z Bieberem a teraz nalej mi też. - pokazała na alkohol w rękach Sarah.


Po spotkaniu z Michelle, Alice dostała smsa od Louisa, żeby przyszła do domu Skrylls. Chwilę wahała się, ale poszła w umówione miejsce. Miała tylko piętnaście minut drogi, więc nie fatygowała się, by zadzwonić po taksówkę. 
Otworzyła bramę i się przewróciła. Otrzepała spodnie, podeszła do drzwi. Nie wiedziała, czy zadzwonić, czy po prostu wejść, ale po prostu weszła. Gdy zobaczyła, że wszyscy siedzą przy stole i piją, trochę się przestraszyła. Pomachała do Louisa, ten kiwnął, że ma do niego podejść.
- Gdzie masz Sarah? 
- Nie wiem, umówila się z Jess, czy coś. Długo już pijecie?
- Hmm... Gdzieś od osiemnastej...? 
Blondynka spojrzała na zegarek - było parę minut po dwudziestej pierwszej. 
- Alice, chodź się napij z nami, w sumie niecodziennie wychodzę z więzienia i wygrywam rozprawę. - Jay zaczął się głupio podśmiechiwać. Zdezorientowana dziewczyna usiadła obok Zayna i Chaza. - Coś ty taka cicha? Aż niepodobne to do ciebie! Czego ci wlać? 
Alice pomyślała,  że Bieber pił chyba trochę więcej od reszty przyjaciół. Wzruszyła ramionami, a Zayn podał jej kieliszek. Wypiła go czując na sobie palące spojrzenia chłopaków. Skrzywila się trochę. 
- Co? Niedobre? - mruknął oschle Liam w jej stronę. 
- Nie, cudowny smak. Musisz koniecznie spróbować. - uśmiechnęła się. - Chcecie coś porobić? - Harry i Louis zaczęli się histerycznie śmiać, po czym Zayn i Chaz dołączyli do nich. - O co chodzi? Mam coś na twarzy?  - pocierała ręką policzek, a Jay tez zaczął się śmiać. - No co? 
- Nic. - Zayn otarł łzy śmiechu. - Napijmy się lepiej. 
I tym sposobem, cała szóstka spała na kanapie. Szóstka,  ponieważ Liam nic nie wypił i stwierdził,  że nie będzie siedział z gromadą alkoholików.
Nagle rozległ się dzwonek telefonu Alice. Wszyscy jękneli z powodu bólu głowy.

- Halo? - mruknela zamroczona dziewczyna. 
- GDZIE TY KURWA JESTEŚ?! Nie wracasz na noc do domu i nie dajesz znaku życia!  Gdzieś ty polazła?!
- Mów ciszej... Jestem u Skrylls...
- Aha... To nie przeszkadzam. Do zobaczenia. 

Jessica była kompletnie pijana i spała na podłodze w kuchni.
Sarah obok niej.
W pewnym momencie ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
Jessica wstała i podeszła do drzwi, otworzyła je, przez nią stał pijany Bieber.
Oh ironio.
- Czego? - zapytała.
- Jest Sarah? - jednak nie był pijany. Już nie, ale czuć trochę alkoholu.
- Skąd wiesz, że ona tu...
- Jerry mi powiedział.
- Idiota.
- To jest?
- Śpi.
- To poczekam aż się obudzi. - wszedł kierując się do kuchni, Jess zamknęła drzwi.
- CO TO KURWA, CO TU SIĘ DZIAŁO?! - krzyknął z kuchni. Jess zaśmiała się i położyła na kanapie.
Obudziła się ponownie w kuchni. Wstała i ruszyła stronę salonu. Niby hotel a jaki duży ten pokój hotelowy.
Była nadal pijana, piły z Sarah do 10 nad ranem, potem zasnęły, przyszedł Bieber, znów zasnęła, teraz jest 12.13. 
Nie wytrzeźwiała.
Gdy już była w tym salonie, straciła równowagę i spadła na łóżko, zasnęła.
Co alkohol robi z ludźmi?
Sarah przebudziła się. Leżała na bardzo zimnej podłodze. Ona już była trzeźwa. Wstała i nalała sobie wody do szklanki. Zastanawiała się gdzie jest Jessica, więc poszła do salonu. 
To co tam zastała, było dla niej ciosem, ciosem w serce i od jej przyjaciółki i od niego. 
Nikt nie może przeżyć dwóch ciosów w serce, czyż nie?
Stanęła nad nimi. 
Jessica leżała na Justinie.


______________________________________________________________________

Zastanawiamy się z koleżanką, czy założyć nowego bloga :) Co o tym pomyśle myślicie?

6 komentarzy:

  1. Kocham to jejku ......, ale bedziesz nadal ten pisac no nie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. niee rób mi tego ja kocham tego blogaa no !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie prosze pisze tego czekam na nn rozdział juz sie doczekac nie mogę

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nn ? Pisz tooooo i nie przestawaj ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nn?boże on jest cudowny !

    OdpowiedzUsuń
  6. ale jak bd miec nowego,to bedziesz prowadzic ten?proszę ☻

    OdpowiedzUsuń