wtorek, 20 maja 2014

#2 'Love is difficult.'


OD TEGO ROZDZIAŁU BĘDZIEMY PROWADZIĆ TYLKO OGÓLNĄ PERSPEKTYWĘ :))))))))))) Jeżeli to czytasz - skomentuj. Chcę wiedzieć ile osób to czyta. Dziękuję.


- Nie krzycz, proszę.

- Znikasz na pierdolone 2 lata i teraz nagle się pojawiasz?! - Niall krzyknął z niedowierzaniem.
- Przyjechałam tylko zobaczyć co u was. - Alice wzruszyła ramionami.
- Gówno. - powiedział i zamknął jej drzwi przed nosem. Czyli stało się, tak jak myślała.
Postanowiła wrócić 
- Jestem! - krzyknęła.
- O Alice. - uśmiechnął się Nicolas.
- Co robimy? - zapytał Jake rzucając jakąś piłeczką. - Przypomniało mi się jak poznaliśmy ciebie. - spojrzał się na nią. - Byliśmy na kręglach. Idziemy na kręgle?
- O, to dobry pomysł. - uśmiechnął się Jerry.
- No to idziemy. - powiedziała i wyszli z domu.


- Nienawidzę cię. - Jessica zmrużyła oczy na Sarah.
- Dziękuję?
- Zostawiłaś mnie tu! 
- Tak wiem, musiałam, przepraszam. Przepraszam okej? Już jestem. Zastanawiam się, czy nie wrócić do Londynu. Trochę czasu minęło. Chyba zostaniemy razem z Alice.
- Fajnie by było. A teraz wróćmy do biznesu. Dużo osób zapisało się na naszą listę, czaisz? Dużo osób chce z nami pracować! 
- Pamiętaj, że musimy uzgodnić czy chcemy uczyć dzieci, nastolatków czy dorosłych. 
- Z nastolatkami się dobrze pracuje. - powiedziała.
- No to załatwione.
- Dobra to teraz tak... Musimy uzgodnić godziny, nie, czekaj. Musimy uzgodnić ile osobowa grupa będzie.
- 19.
- Dlaczego tyle?
- Bo mamy tyle lat. - Sarah wzruszyła ramionami. - A godziny... cholera. 16? 17?
- Idealnie, zrobimy tak, dwie grupy, jedna na 16, trening trwa 2 godziny i bierzemy drugą. Pasuje?
- Idealnie.
- Dzień treningów?
- Poniedziałek i Piątek?
- Okej. Wszystko zapisane. A za jedną lekcję bierzemy...
- Za darmo. 
- W sumie. Dobra, to wszystko mamy uzgodnione. - uśmiechnęła się.
- Musze już lecieć... - Sarah podała jej klucze i wyszła.
W tym pomieszczeniu cały czas dziwnie się czuła. Jakby... Dotknęły ją wspomnienia?
Myślała nad tym, czy... Iść do Justina z nim porozmawiać? 
Chciałby ją wysłuchać? Wątpiła w to.
Oczywiście wracając będzie mijać jej były dom. Może rzeczywiście wejść i z nim porozmawiać?
Szła ze słuchawkami w uszach. Po chwili ktoś uderzył ją z bara. Podniosła wzrok i wyjęła słuchawki odwracając się.
Zatkało ją. Przede nią stał Justin. Spojrzał na Sarah ze zdziwieniem.
- Sarah? - nie wierzył w to, że przed nim stała. - Kurwa mać. - spojrzała na niego ze smutkiem. - Widzę, że nie masz zamiaru mi się wytłumaczyć. Ok. - prychnął pod nosem nadal nie dowierzając, że ją widzi. - Myślałem, że jesteś całkiem inna. - zaśmiał się i odszedł.
Pokręciła głową i usiadła na ławce która była na przeciwko. Schowała twarz w dłonie, przez chwilę siedziała i płakała. Zadzwonił jej telefon. Nie patrząc na wyświetlacz odebrała.

- Halo?
- Kiedy będziesz w domu?
- Zaraz. 
- Będziesz w aptece?
- Nie kupię prezerwatyw.
- Chciałam jakieś tabletki na ból głowy. Ale skoro...
- Zamknij się.
- Ale jakieś większe takie.
- Masz duże ego.
- Wiem, że mam dużego.
- JERRY! - zaczęli się oboje śmiać.
- Gdzie jesteś?
- Na ławce.  
- Czekamy. 

Schowała telefon i poszła w stronę domu ocierając łzy. Z Jerrym też mogła porozmawiać, bo mu ufała. Wbiegła do domu potykając się o coś leżącego na ziemi i upadła obok. Spojrzała w lewo, na ziemi leżał Jason.
- Serio? - zapytała. Ten wybuchnął śmiechem. 
- Przepraszam. - zaśmiał się ponownie i ją podniósł.- Jerry we mnie rzucał talerzami więc się schyliłem. - spojrzała na niego przerażona. - Żartuję. 
Weszła do kuchni.
- Nie musiałam iść do apteki, bo mam w torbie tabletki więc idź do mojej torby i sobie wyciągnij. - powiedziała do Jerry'ego. Ten poleciał do przedpokoju.
Usiadła w salonie koło Alice.
- Byłam w naszym dawnym domu. - patrzyła na swoje ręce. Brak odpowiedzi Sarah, pokazał jej, że ma mówić dalej. - Otworzył mi Niall. Nie widziałam go jeszcze takiego złego. 
- Ja spotkałam...
- Kogo?
- Jaya. 
- I?
- Zmienił się. Wydoroślał.
- Chciałabyś go zobaczyć nago teraz, wiem o tym. Ale woah, powiedziałaś do mnie całe zdanie! - zmrużyła na nią oczy.
- Ja pierdolę. - spojrzała na drzwi, stał tam Jake z obrzydzonym wyrazem twarzy.
- Kogo chcesz zobaczyć nago? - zapytał, a Alice zachłysnęła się powietrzem. Sarah przestała się śmiać. - Okej. 
- NO WŁAŚNIE! Czaisz, że wygrałam z Jerry'm w kręgle? - Alice uśmiechnęła się zwycięsko. 
Uśmiechnęła się i skupiła swoje myśli na Justinie.
Nie chce już jej znać? Nie dziwiła się mu. 


Jay wszedł wkurwiony do domu. Zbiegł szybko na dół, chwycił klucz od piwnicy i otworzył ją.
Dziewczyny spały. Oblał je wodą która była obok. 
- Nie ma kurwa spania. - powiedział, jak się obudziły. - Mam do was biznes. 
- Słuchamy.
- Wychodzicie, nic nikomu nie mówicie i żyjecie jakbyście nigdy mnie nie poznały. W innym wypadku będę musiał was zabić. - powiedział patrząc na nie. 
- Wychodzimy. - powiedziała jedna z nich.
Odwiązał je.
- Dlaczego nas wypuszczasz? - zapytała druga.
- Nie będziecie mi potrzebne. - warknął. - Mogę się rozmyślić. - zmrużył oczy. 
Chwycił je za nadgarstki i poprowadził do góry. 
Przeszedł przez salon. Chłopacy patrzyli się na niego jak na debila. Jay wyrzucił dziewczyny za drzwi.
Oparł się o ścianę i zjechał po niej na dół. Schował twarz w ręce. 
Po chwili wstał i ruszył w stronę chłopaków. 
- Czemu je wypuściłeś? - zapytał Zayn.
- Bo tak mi się podoba.
- Jay, Alice wróciła, jest tutaj. - powiedział Niall.
- Gdzie tutaj?
- No w Wielkiej Brytanii. 
- Zajebiście. - usiadł koło Louisa.
- Wiesz coś? - zapytał podejrzliwie Chaz.
- Ta. 
Mieliście kiedyś tak, że nie widzieliście kogoś w chuj i jeszcze trochę czasu ale nadal pamiętacie wszystko, każdy możliwy szczegół z dni które z tą osobą się spędziło? Mimo, że tej osoby nienawidzicie? Każde uczucie, każde słowo. Wszystko. Mimo, że nie myśleliście o tej osobie bardzo długo, zapomnieliście o niej, to wystarczyło jedno słowo i wszystko do was wróciło z większą siłą? Uderzyło w was? - pomyślał Jay.
On tak mam, właśnie w tym momencie.
- Co wiesz? - zapytał Liam.
- Gówno, Sarah też jest tutaj.
- To zajebiście! - ucieszył się Louis - Ja się za nimi stęskniłem. - podniósł ręce do góry w geście obronnym. Jay zmierzył go wzrokiem. 
- Uciekły od nas, nie było ich dwa pierdolone lata, a ty mówisz, że za nimi tęskniłeś? - wyrzucił ręce w powietrze Niall.
- Tak. - kiwnął głową Louis. 
- Zaraz ci kurwa przestrzelę drugie kolano. - dodał Horan na co Jay się zaśmiał.
Chłopacy przez te 2 lata się cholernie zmienili. Nie mówię o wyglądzie. Bardziej przykładają się do pracy. 
Siedzieli chwilę i przyszła do nich Tootsie. Tak, ten kot z nimi mieszka, serio. Jest już duża, musieli ją wysterylizować, bo nie chcieli więcej kotków. Niall chodzi z nią na spacery na smyczy. 
- Zaaayn, nakarm ją. - zwrócił się do bruneta. Nie chciało mu się wstawać, musiał się zastanowić nad różnymi rzeczami. 
Jego telefon zadzwonił. 
Odebrał go nie patrząc na wyświetlacz.

- Halo?
Bieber?
Nie kurwa.
Słuchaj, mam do ciebie sprawę.
Z kim mam nieprzyjemność?
Z Jerry'm kretynie. 
Więc?
Mógłbyś coś zrobić żeby jebnęło w lotnisko i żeby loty były odwołane?
Po co?
Nie ważne. 
Dobra, zajmę się tym.
Dzięki.

5 komentarzy:

  1. Jeju nareszcie dodalaś 2 rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i czekam na kolejny kocham to i prosze nie przestawaj pisac :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omfg kocham to opowiadanie! Od pierwszego rozdziału, świetnie piszesz :*.
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę więcej :* /Andzia

    OdpowiedzUsuń