OD TEGO ROZDZIAŁU BĘDZIEMY PROWADZIĆ TYLKO OGÓLNĄ PERSPEKTYWĘ :))))))))))) Jeżeli to czytasz - skomentuj. Chcę wiedzieć ile osób to czyta. Dziękuję.
- Nie krzycz, proszę.
- Znikasz na pierdolone 2 lata i teraz nagle się pojawiasz?! - Niall krzyknął z niedowierzaniem.
- Przyjechałam tylko zobaczyć co u was. - Alice wzruszyła ramionami.
- Gówno. - powiedział i zamknął jej drzwi przed nosem. Czyli stało się, tak jak myślała.
Postanowiła wrócić
- Jestem! - krzyknęła.
- O Alice. - uśmiechnął się Nicolas.
- Co robimy? - zapytał Jake rzucając jakąś piłeczką. - Przypomniało mi się jak poznaliśmy ciebie. - spojrzał się na nią. - Byliśmy na kręglach. Idziemy na kręgle?
- O, to dobry pomysł. - uśmiechnął się Jerry.
- No to idziemy. - powiedziała i wyszli z domu.
- Nienawidzę cię. - Jessica zmrużyła oczy na Sarah.
- Dziękuję?
- Zostawiłaś mnie tu!
- Tak wiem, musiałam, przepraszam. Przepraszam okej? Już jestem. Zastanawiam się, czy nie wrócić do Londynu. Trochę czasu minęło. Chyba zostaniemy razem z Alice.
- Fajnie by było. A teraz wróćmy do biznesu. Dużo osób zapisało się na naszą listę, czaisz? Dużo osób chce z nami pracować!
- Pamiętaj, że musimy uzgodnić czy chcemy uczyć dzieci, nastolatków czy dorosłych.
- Z nastolatkami się dobrze pracuje. - powiedziała.
- No to załatwione.
- Dobra to teraz tak... Musimy uzgodnić godziny, nie, czekaj. Musimy uzgodnić ile osobowa grupa będzie.
- 19.
- Dlaczego tyle?
- Bo mamy tyle lat. - Sarah wzruszyła ramionami. - A godziny... cholera. 16? 17?
- Idealnie, zrobimy tak, dwie grupy, jedna na 16, trening trwa 2 godziny i bierzemy drugą. Pasuje?
- Idealnie.
- Dzień treningów?
- Poniedziałek i Piątek?
- Okej. Wszystko zapisane. A za jedną lekcję bierzemy...
- Za darmo.
- W sumie. Dobra, to wszystko mamy uzgodnione. - uśmiechnęła się.
- Musze już lecieć... - Sarah podała jej klucze i wyszła.
W tym pomieszczeniu cały czas dziwnie się czuła. Jakby... Dotknęły ją wspomnienia?
Myślała nad tym, czy... Iść do Justina z nim porozmawiać?
Chciałby ją wysłuchać? Wątpiła w to.
Oczywiście wracając będzie mijać jej były dom. Może rzeczywiście wejść i z nim porozmawiać?
Szła ze słuchawkami w uszach. Po chwili ktoś uderzył ją z bara. Podniosła wzrok i wyjęła słuchawki odwracając się.
Zatkało ją. Przede nią stał Justin. Spojrzał na Sarah ze zdziwieniem.
- Sarah? - nie wierzył w to, że przed nim stała. - Kurwa mać. - spojrzała na niego ze smutkiem. - Widzę, że nie masz zamiaru mi się wytłumaczyć. Ok. - prychnął pod nosem nadal nie dowierzając, że ją widzi. - Myślałem, że jesteś całkiem inna. - zaśmiał się i odszedł.
Pokręciła głową i usiadła na ławce która była na przeciwko. Schowała twarz w dłonie, przez chwilę siedziała i płakała. Zadzwonił jej telefon. Nie patrząc na wyświetlacz odebrała.
- Halo?
- Kiedy będziesz w domu?
- Zaraz.
- Będziesz w aptece?
- Nie kupię prezerwatyw.
- Chciałam jakieś tabletki na ból głowy. Ale skoro...
- Zamknij się.
- Ale jakieś większe takie.
- Masz duże ego.
- Wiem, że mam dużego.
- JERRY! - zaczęli się oboje śmiać.
- Gdzie jesteś?
- Na ławce.
- Czekamy.
Schowała telefon i poszła w stronę domu ocierając łzy. Z Jerrym też mogła porozmawiać, bo mu ufała. Wbiegła do domu potykając się o coś leżącego na ziemi i upadła obok. Spojrzała w lewo, na ziemi leżał Jason.
- Serio? - zapytała. Ten wybuchnął śmiechem.
- Przepraszam. - zaśmiał się ponownie i ją podniósł.- Jerry we mnie rzucał talerzami więc się schyliłem. - spojrzała na niego przerażona. - Żartuję.
Weszła do kuchni.
- Nie musiałam iść do apteki, bo mam w torbie tabletki więc idź do mojej torby i sobie wyciągnij. - powiedziała do Jerry'ego. Ten poleciał do przedpokoju.
Usiadła w salonie koło Alice.
- Byłam w naszym dawnym domu. - patrzyła na swoje ręce. Brak odpowiedzi Sarah, pokazał jej, że ma mówić dalej. - Otworzył mi Niall. Nie widziałam go jeszcze takiego złego.
- Ja spotkałam...
- Kogo?
- Jaya.
- I?
- Zmienił się. Wydoroślał.
- Chciałabyś go zobaczyć nago teraz, wiem o tym. Ale woah, powiedziałaś do mnie całe zdanie! - zmrużyła na nią oczy.
- Ja pierdolę. - spojrzała na drzwi, stał tam Jake z obrzydzonym wyrazem twarzy.
- Kogo chcesz zobaczyć nago? - zapytał, a Alice zachłysnęła się powietrzem. Sarah przestała się śmiać. - Okej.
- NO WŁAŚNIE! Czaisz, że wygrałam z Jerry'm w kręgle? - Alice uśmiechnęła się zwycięsko.
Uśmiechnęła się i skupiła swoje myśli na Justinie.
Nie chce już jej znać? Nie dziwiła się mu.
Jay wszedł wkurwiony do domu. Zbiegł szybko na dół, chwycił klucz od piwnicy i otworzył ją.
Dziewczyny spały. Oblał je wodą która była obok.
- Nie ma kurwa spania. - powiedział, jak się obudziły. - Mam do was biznes.
- Słuchamy.
- Wychodzicie, nic nikomu nie mówicie i żyjecie jakbyście nigdy mnie nie poznały. W innym wypadku będę musiał was zabić. - powiedział patrząc na nie.
- Wychodzimy. - powiedziała jedna z nich.
Odwiązał je.
- Dlaczego nas wypuszczasz? - zapytała druga.
- Nie będziecie mi potrzebne. - warknął. - Mogę się rozmyślić. - zmrużył oczy.
Chwycił je za nadgarstki i poprowadził do góry.
Przeszedł przez salon. Chłopacy patrzyli się na niego jak na debila. Jay wyrzucił dziewczyny za drzwi.
Oparł się o ścianę i zjechał po niej na dół. Schował twarz w ręce.
Po chwili wstał i ruszył w stronę chłopaków.
- Czemu je wypuściłeś? - zapytał Zayn.
- Bo tak mi się podoba.
- Jay, Alice wróciła, jest tutaj. - powiedział Niall.
- Gdzie tutaj?
- No w Wielkiej Brytanii.
- Zajebiście. - usiadł koło Louisa.
- Wiesz coś? - zapytał podejrzliwie Chaz.
- Ta.
Mieliście kiedyś tak, że nie widzieliście kogoś w chuj i jeszcze trochę czasu ale nadal pamiętacie wszystko, każdy możliwy szczegół z dni które z tą osobą się spędziło? Mimo, że tej osoby nienawidzicie? Każde uczucie, każde słowo. Wszystko. Mimo, że nie myśleliście o tej osobie bardzo długo, zapomnieliście o niej, to wystarczyło jedno słowo i wszystko do was wróciło z większą siłą? Uderzyło w was? - pomyślał Jay.
On tak mam, właśnie w tym momencie.
- Co wiesz? - zapytał Liam.
- Gówno, Sarah też jest tutaj.
- To zajebiście! - ucieszył się Louis - Ja się za nimi stęskniłem. - podniósł ręce do góry w geście obronnym. Jay zmierzył go wzrokiem.
- Uciekły od nas, nie było ich dwa pierdolone lata, a ty mówisz, że za nimi tęskniłeś? - wyrzucił ręce w powietrze Niall.
- Tak. - kiwnął głową Louis.
- Zaraz ci kurwa przestrzelę drugie kolano. - dodał Horan na co Jay się zaśmiał.
Chłopacy przez te 2 lata się cholernie zmienili. Nie mówię o wyglądzie. Bardziej przykładają się do pracy.
Siedzieli chwilę i przyszła do nich Tootsie. Tak, ten kot z nimi mieszka, serio. Jest już duża, musieli ją wysterylizować, bo nie chcieli więcej kotków. Niall chodzi z nią na spacery na smyczy.
- Zaaayn, nakarm ją. - zwrócił się do bruneta. Nie chciało mu się wstawać, musiał się zastanowić nad różnymi rzeczami.
Jego telefon zadzwonił.
Odebrał go nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo?
- Bieber?
- Nie kurwa.
- Słuchaj, mam do ciebie sprawę.
- Z kim mam nieprzyjemność?
- Z Jerry'm kretynie.
- Więc?
- Mógłbyś coś zrobić żeby jebnęło w lotnisko i żeby loty były odwołane?
- Po co?
- Nie ważne.
- Dobra, zajmę się tym.
- Dzięki.
Jeju nareszcie dodalaś 2 rozdział!!!
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam na kolejny kocham to i prosze nie przestawaj pisac :*
OdpowiedzUsuńOmfg kocham to opowiadanie! Od pierwszego rozdziału, świetnie piszesz :*.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Cudowny :)
OdpowiedzUsuńChcę więcej :* /Andzia
OdpowiedzUsuń