- Zaraz wracam. - powiedziałam i wybiegłam z samochodu prosto do wejścia. Poszukałam moich drzwi i weszłam.
Vanessa akurat ćwiczyła.
- NIE WIERZĘ! PRZYJECHAŁAŚ! - rzuciła się na mnie z uściskiem.
- Tak, przyjechałam zobaczyć jak wam idzie tutaj. Raczej nigdy się już nie zobaczymy.
- Może chciałabyś ostatni raz nami porządzić, nauczycielko?
- Zaczekaj zadzwonię tylko. - wybrałam numer Harry'ego.
- Idźcie na miasto, pozwiedzajcie i przyjedźcie po mnie za godzinkę, ok?
- Sarah, co ty znów wymyśliłaś?
- Musze się ze wszystkimi pożegnać. Dzięki, do zobaczenia.
- Więc, gdzie reszta? - zapytałam Vanessę.
- Czekaj zawołam ich. MIKE! LOLLY! AGNES! TRISTIAN! CONOR! - po chwili wszyscy przyszli.
- Sarah! - krzyknęli i rzucili się na mnie z uściskami tak jak zrobiła to wcześniej Vanessa.
- Hej wam. No co tak stoicie? Zabieramy się do pracy! - klasnęłam i ustawiliśmy się. Na moje szczęście byłam ubrana w wygodne ubrania.
- Raz, dwa, trzy... - ćwiczyliśmy to co zaczęliśmy przed moim wyjazdem do Londynu.
- Jak zawsze w świetnej formie. - powiedział Conor.
- Oczywiście. - zaśmiałam się. - Bez obijania!
- Co to za skaleczenia na twoich rękach, nogach i brzuchu? - zapytał Tristian.
- Miałam wypadek. - powiedziałam i machnęłam ręką. - Cóż, chyba będę musiała się za was mocno wziąć, cholera dlaczego się tak obijacie?!
- No już, już... Do jakiej piosenki chcesz to przećwiczyć? - zapytała Lolly.
- Czekajcie, zwiążę włosy. - sięgnęłam po gumkę i związałam włosy.
- Może ty nam pokażesz coś nowego? - zaproponował Mike.
- Ok, siadajcie na schodach.
Puściłam jakaś muzykę i zaczęłam obracać się na rękach.
Zeskoczyłam na nogi.
- Teraz wy pokażcie czego się nauczyliście. - rozkazałam. - Chłopacy, pokazujcie. Dziewczyny przygotujcie się do wcześniejszego układu. - dodałam.
Chłopacy ustawili się i zaczęli robić swoje.
Nie nauczyli się dużo, ale jednak coś.
- Mike, rozluźnij trochę te nogi i jak ruszasz w przód to spójrz na Tristiana nogi, rozkłada je i składa a ty idziesz w przód, nie chodzi o to, powtórz tak jak Tristian.
Chłopak to przećwiczył i w końcu im się udało.
- Dziewczyny! Gotowe?
- Tak. - odpowiedziały uśmiechając się. Przebrałam się w krótką koszulkę którą zawsze mam w studiu i ustawiliśmy się na środku sali całą grupą.
- Czekaj! - wrzasnęła Agnes.
- Co? - zapytałam.
- Piosenka?
- Ah, no tak. Do czego chcecie ćwiczyć? - zapytałam a oni wzruszyli ramionami. Zirytowana podeszłam na naszego odtwarzacza i puściłam 'Lollipop' Lil Wayn'a.
Stanęłam z powrotem na środku.
Cały układ wyszedł nam ok, pomijając Vanessę, która pomyliła na początku ręce i Tristiana, który nie może opanować ruchu nóg.
- SARAH! - ktoś krzyknął wchodząc do budynku.
- Kurwa. - syknęłam pod nosem. Tylko nie to, jak oni zobaczą Harry'ego... Ugh.
Czekałam aż wejdzie do tego pomieszczenia. Trafił.
- Hej Harry... - powiedziałam. Spojrzałam na moich tancerzy, każdy patrzył na nas z szokiem.
- Bieber czeka na nas w Londynie, Zayn, Chaz, Niall, Liam, Louis i Alice pojechali już na lotnisko i czekają aż przyjedziemy, ruszaj się.
Oni nadal patrzeli na nas w szoku. Harry wyszedł.
- Sarah... Bieber? Poważnie? - zapytał Conor.
- Tak. - przytaknęłam.
- Wiesz, że on jest dowódcą gangu?
- Wiem.
- Dlaczego tam jedziesz? Oni cię do tego zmuszają? - zapytała Vanessa.
- W jakimś tego słowa znaczeniu tak, zostałam zmuszona tam jechać no i jadę.
- Mam nadzieję, że ci się nic nie stanie. Oni nie są bezpieczni.
- Tak, wiem, nie są. - nawet sobie kurwa nie wyobrażacie jaka ja potrafię być niebezpieczna.
- Cóż to... Leć ostrożnie, uważaj na nich. - przytuliłam się z nimi.
- Dzięki. - odpowiedziałam. - Może być tak, ze widzimy się ostatni raz, wiec, Tristian, jesteś moim najlepszym tancerzem, bez obrazy dla reszty, powierzam ci moje studio. - oznajmiłam. Ten podniósł mnie do góry i okręcił w okół własnej osi.
- Proszę, uważaj na siebie. - powiedziała Lolly.
- Nie martwcie się, dam radę. Pa! - krzyknęłam i wyszłam. Spojrzałam ostatni raz na moje studio. Westchnęłam i wsiadłam do samochodu Harry'ego.
- Co to za ludzie? - zapytał od razu.
- Moi tancerze.
- Masz swoich tancerzy?
- Tak. To najlepsze studio w Kanadzie. - uśmiechnęłam się zadowolona.
- Masz zdolności. - zaśmiał się.
- Nawet sobie nie wyobrażasz. - mrugnęłam do niego. - Jedź już ciołku. - wywróciłam oczami i się zaśmiałam.
- Już. - odpalił samochód i pojechaliśmy na lotnisko. Chciałam zostać w Kanadzie. Nie chciałam wracać do Londynu, do kłopotów i do Justina. W jednym momencie chciałam wyskoczyć w tego samochodu i wrócić do mojego domu.
Chwyciłam ponownie mój telefon. 28 nieodebranych połączeń, z tego 17 od Jerry'ego i 11 od Justina.
Dzwonił do mnie, woah.
Ciekawe co chciał. Dobra mniejsza z nim, muszę zadzwonić do Jerry'ego.
*Perspektywa Jaya*
Jestem w Londynie od 2 godzin, a oni jeszcze nie przylecieli, no kurwa.
- BIEBER! - do salonu wleciał Jerry z Maxem.
- Ja pierdolę, Jerry puka się albo chociażby dzwoni, taki duży wysiłek?
- Miałeś mi powiedzieć o co chodzi. Kurwa, przywiozłeś mi Maxa, mówiąc, że macie kłopoty a po za tym nie powiedziałeś nic więcej!
- No to tak, wszystko już załatwione, nie masz się czym martwić.
- A co się stało?
- Killers porwali Sarah, gdy była w Kanadzie.
- CO?!
- Już ją uratowaliśmy, co prawda dzieliło mnie jedno słowo od kulki w łeb ale przeżyłem. Dzięki, że pytasz.
- Tak szczerze to chuj mnie obchodzi twoje życie, bo jesteś moim wrogiem, więc...
- Jerry, co to chuj? - zapytał Max przerywając Jerry'emu. Wybuchnąłem śmiechem.
- No Jerry, najlepszy kuzynie, odpowiedz, co to chuj? - zadrwiłem z niego. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem ale nie zrobiło na mnie to większego wrażenia.
- Max, nie ważne. Idź się pobawić, ok?
- Kiedy wróci Sarah? - zapytał mały.
- Też bym chciał to wiedzieć. - Jerry spojrzał na mnie wymownie.
Max uśmiechnął się i pobiegł do góry.
- No dokańczając... Więc kurwa powiedz mi gdzie jest i kiedy wróci Sarah.
- Nie wiem, zadzwoń do niej.
- Dzwoniłem, nie odbiera. Nie, czekaj... Od początku, dlaczego ona do chuja chciała wyjechać?
- Pokłóciliśmy się, pojechała do domu, pojechaliśmy po nią i teraz jest w drodze do Londynu. Tak w skrócie.
- Niezłym skrócie. - mruknął. - Gdzie oni są?
- SKĄD MAM KURWA WIEDZIEĆ?
- Czekaj, bo dzwoni do mnie. - odebrał telefon. Coś tam pogadał. Spojrzał się na mnie. - Będą za 10 minut.
- Oh, to szybko im poszło. - uśmiechnąłem się.
- Jay, nie chcę przeszkadzać, czy coś... - do pokoju wszedł Louis. - Ale... Ale...
- Wysłów się kretynie. Albo coś mówisz, albo stąd wychodź.
- No to Max się źle czuje.
- Jak się źle czuje?
- Mówi, że boli go głowa, mogę mu dać paracetamol?
- Pojebało cię? Chcesz zabić tego dzieciaka? Połóż go spać, czy coś. Masz 4 młodsze siostry, nie chcę wiedzieć, co ty z nimi robiłeś. No połóż się spać, na co się gapisz? - warknąłem zirytowany, on poszedł.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Zerwałem się z Jerrym z miejsca. Podbiegliśmy do drzwi.
- Siema. - powiedział Harry, ale go odepchnąłem i przytuliłem Sarah. - Dzięki.
- Odsuń się. - mruknął Jerry, po czym sam przytulił siostrę. - Masz nauczkę.
- Tak wiem, możesz mnie już puścić. - westchnęła. - Mogę się ogarnąć? Dziękuję. - powiedziała i zniknęła na górze.
- Ja już będę się zbierał, chłopacy czekają. - powiedział Jerry, wyszedł z naszego domu.
- Czemu się spóźniliście? - zwróciłem się do Harry'ego.
- Zwiedzaliśmy miasto, a w tym czasie Sarah była w jakimś studiu tanecznym.
- Jest cały czas na mnie obrażona?
- Nie. - zaśmiał się. - Widać, że oboje za sobą tęsknicie. No idź do niej. - ponaglił mnie.
*Perspektywa Sarah*
Rozpakowywałam torbę. Muszę zrobić porządek w tej szafie, kurwa burdel na kółkach. Ktoś wszedł do pokoju, ale nie wiem kto, bo siedziałam odwrócona do drzwi.
- Tęskniłem.
______________________________________________
ASDFGHJKL :oooooooooo
KŁÓCENIE, GODZENIE CO TO SIE DZIEJE AHHAHAHAHA
MM JARAH BARTER HAHAHAHA ALBO SUSTIN CIEBER :O HAHA
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
CÓŻ, UDAŁO WAM SIĘ DOJŚĆ DO 20 KOM, JEDZIEMY DALEJ! DACIE RADĘ 25? TAK? TO DALEJ! :)
DO NASTĘPNEGO, KTÓRY OCZYWIŚCIE ZALEŻY OD WAS.
#BigLove peace yo
Vanessa akurat ćwiczyła.
- NIE WIERZĘ! PRZYJECHAŁAŚ! - rzuciła się na mnie z uściskiem.
- Tak, przyjechałam zobaczyć jak wam idzie tutaj. Raczej nigdy się już nie zobaczymy.
- Może chciałabyś ostatni raz nami porządzić, nauczycielko?
- Zaczekaj zadzwonię tylko. - wybrałam numer Harry'ego.
- Idźcie na miasto, pozwiedzajcie i przyjedźcie po mnie za godzinkę, ok?
- Sarah, co ty znów wymyśliłaś?
- Musze się ze wszystkimi pożegnać. Dzięki, do zobaczenia.
- Więc, gdzie reszta? - zapytałam Vanessę.
- Czekaj zawołam ich. MIKE! LOLLY! AGNES! TRISTIAN! CONOR! - po chwili wszyscy przyszli.
- Sarah! - krzyknęli i rzucili się na mnie z uściskami tak jak zrobiła to wcześniej Vanessa.
- Hej wam. No co tak stoicie? Zabieramy się do pracy! - klasnęłam i ustawiliśmy się. Na moje szczęście byłam ubrana w wygodne ubrania.
- Raz, dwa, trzy... - ćwiczyliśmy to co zaczęliśmy przed moim wyjazdem do Londynu.
- Jak zawsze w świetnej formie. - powiedział Conor.
- Oczywiście. - zaśmiałam się. - Bez obijania!
- Co to za skaleczenia na twoich rękach, nogach i brzuchu? - zapytał Tristian.
- Miałam wypadek. - powiedziałam i machnęłam ręką. - Cóż, chyba będę musiała się za was mocno wziąć, cholera dlaczego się tak obijacie?!
- No już, już... Do jakiej piosenki chcesz to przećwiczyć? - zapytała Lolly.
- Czekajcie, zwiążę włosy. - sięgnęłam po gumkę i związałam włosy.
- Może ty nam pokażesz coś nowego? - zaproponował Mike.
- Ok, siadajcie na schodach.
Puściłam jakaś muzykę i zaczęłam obracać się na rękach.
Zeskoczyłam na nogi.
- Teraz wy pokażcie czego się nauczyliście. - rozkazałam. - Chłopacy, pokazujcie. Dziewczyny przygotujcie się do wcześniejszego układu. - dodałam.
Chłopacy ustawili się i zaczęli robić swoje.
Nie nauczyli się dużo, ale jednak coś.
- Mike, rozluźnij trochę te nogi i jak ruszasz w przód to spójrz na Tristiana nogi, rozkłada je i składa a ty idziesz w przód, nie chodzi o to, powtórz tak jak Tristian.
Chłopak to przećwiczył i w końcu im się udało.
- Dziewczyny! Gotowe?
- Tak. - odpowiedziały uśmiechając się. Przebrałam się w krótką koszulkę którą zawsze mam w studiu i ustawiliśmy się na środku sali całą grupą.
- Czekaj! - wrzasnęła Agnes.
- Co? - zapytałam.
- Piosenka?
- Ah, no tak. Do czego chcecie ćwiczyć? - zapytałam a oni wzruszyli ramionami. Zirytowana podeszłam na naszego odtwarzacza i puściłam 'Lollipop' Lil Wayn'a.
Stanęłam z powrotem na środku.
Cały układ wyszedł nam ok, pomijając Vanessę, która pomyliła na początku ręce i Tristiana, który nie może opanować ruchu nóg.
- SARAH! - ktoś krzyknął wchodząc do budynku.
- Kurwa. - syknęłam pod nosem. Tylko nie to, jak oni zobaczą Harry'ego... Ugh.
Czekałam aż wejdzie do tego pomieszczenia. Trafił.
- Hej Harry... - powiedziałam. Spojrzałam na moich tancerzy, każdy patrzył na nas z szokiem.
- Bieber czeka na nas w Londynie, Zayn, Chaz, Niall, Liam, Louis i Alice pojechali już na lotnisko i czekają aż przyjedziemy, ruszaj się.
Oni nadal patrzeli na nas w szoku. Harry wyszedł.
- Sarah... Bieber? Poważnie? - zapytał Conor.
- Tak. - przytaknęłam.
- Wiesz, że on jest dowódcą gangu?
- Wiem.
- Dlaczego tam jedziesz? Oni cię do tego zmuszają? - zapytała Vanessa.
- W jakimś tego słowa znaczeniu tak, zostałam zmuszona tam jechać no i jadę.
- Mam nadzieję, że ci się nic nie stanie. Oni nie są bezpieczni.
- Tak, wiem, nie są. - nawet sobie kurwa nie wyobrażacie jaka ja potrafię być niebezpieczna.
- Cóż to... Leć ostrożnie, uważaj na nich. - przytuliłam się z nimi.
- Dzięki. - odpowiedziałam. - Może być tak, ze widzimy się ostatni raz, wiec, Tristian, jesteś moim najlepszym tancerzem, bez obrazy dla reszty, powierzam ci moje studio. - oznajmiłam. Ten podniósł mnie do góry i okręcił w okół własnej osi.
- Proszę, uważaj na siebie. - powiedziała Lolly.
- Nie martwcie się, dam radę. Pa! - krzyknęłam i wyszłam. Spojrzałam ostatni raz na moje studio. Westchnęłam i wsiadłam do samochodu Harry'ego.
- Co to za ludzie? - zapytał od razu.
- Moi tancerze.
- Masz swoich tancerzy?
- Tak. To najlepsze studio w Kanadzie. - uśmiechnęłam się zadowolona.
- Masz zdolności. - zaśmiał się.
- Nawet sobie nie wyobrażasz. - mrugnęłam do niego. - Jedź już ciołku. - wywróciłam oczami i się zaśmiałam.
- Już. - odpalił samochód i pojechaliśmy na lotnisko. Chciałam zostać w Kanadzie. Nie chciałam wracać do Londynu, do kłopotów i do Justina. W jednym momencie chciałam wyskoczyć w tego samochodu i wrócić do mojego domu.
Chwyciłam ponownie mój telefon. 28 nieodebranych połączeń, z tego 17 od Jerry'ego i 11 od Justina.
Dzwonił do mnie, woah.
Ciekawe co chciał. Dobra mniejsza z nim, muszę zadzwonić do Jerry'ego.
*Perspektywa Jaya*
Jestem w Londynie od 2 godzin, a oni jeszcze nie przylecieli, no kurwa.
- BIEBER! - do salonu wleciał Jerry z Maxem.
- Ja pierdolę, Jerry puka się albo chociażby dzwoni, taki duży wysiłek?
- Miałeś mi powiedzieć o co chodzi. Kurwa, przywiozłeś mi Maxa, mówiąc, że macie kłopoty a po za tym nie powiedziałeś nic więcej!
- No to tak, wszystko już załatwione, nie masz się czym martwić.
- A co się stało?
- Killers porwali Sarah, gdy była w Kanadzie.
- CO?!
- Już ją uratowaliśmy, co prawda dzieliło mnie jedno słowo od kulki w łeb ale przeżyłem. Dzięki, że pytasz.
- Tak szczerze to chuj mnie obchodzi twoje życie, bo jesteś moim wrogiem, więc...
- Jerry, co to chuj? - zapytał Max przerywając Jerry'emu. Wybuchnąłem śmiechem.
- No Jerry, najlepszy kuzynie, odpowiedz, co to chuj? - zadrwiłem z niego. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem ale nie zrobiło na mnie to większego wrażenia.
- Max, nie ważne. Idź się pobawić, ok?
- Kiedy wróci Sarah? - zapytał mały.
- Też bym chciał to wiedzieć. - Jerry spojrzał na mnie wymownie.
Max uśmiechnął się i pobiegł do góry.
- No dokańczając... Więc kurwa powiedz mi gdzie jest i kiedy wróci Sarah.
- Nie wiem, zadzwoń do niej.
- Dzwoniłem, nie odbiera. Nie, czekaj... Od początku, dlaczego ona do chuja chciała wyjechać?
- Pokłóciliśmy się, pojechała do domu, pojechaliśmy po nią i teraz jest w drodze do Londynu. Tak w skrócie.
- Niezłym skrócie. - mruknął. - Gdzie oni są?
- SKĄD MAM KURWA WIEDZIEĆ?
- Czekaj, bo dzwoni do mnie. - odebrał telefon. Coś tam pogadał. Spojrzał się na mnie. - Będą za 10 minut.
- Oh, to szybko im poszło. - uśmiechnąłem się.
- Jay, nie chcę przeszkadzać, czy coś... - do pokoju wszedł Louis. - Ale... Ale...
- Wysłów się kretynie. Albo coś mówisz, albo stąd wychodź.
- No to Max się źle czuje.
- Jak się źle czuje?
- Mówi, że boli go głowa, mogę mu dać paracetamol?
- Pojebało cię? Chcesz zabić tego dzieciaka? Połóż go spać, czy coś. Masz 4 młodsze siostry, nie chcę wiedzieć, co ty z nimi robiłeś. No połóż się spać, na co się gapisz? - warknąłem zirytowany, on poszedł.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Zerwałem się z Jerrym z miejsca. Podbiegliśmy do drzwi.
- Siema. - powiedział Harry, ale go odepchnąłem i przytuliłem Sarah. - Dzięki.
- Odsuń się. - mruknął Jerry, po czym sam przytulił siostrę. - Masz nauczkę.
- Tak wiem, możesz mnie już puścić. - westchnęła. - Mogę się ogarnąć? Dziękuję. - powiedziała i zniknęła na górze.
- Ja już będę się zbierał, chłopacy czekają. - powiedział Jerry, wyszedł z naszego domu.
- Czemu się spóźniliście? - zwróciłem się do Harry'ego.
- Zwiedzaliśmy miasto, a w tym czasie Sarah była w jakimś studiu tanecznym.
- Jest cały czas na mnie obrażona?
- Nie. - zaśmiał się. - Widać, że oboje za sobą tęsknicie. No idź do niej. - ponaglił mnie.
*Perspektywa Sarah*
Rozpakowywałam torbę. Muszę zrobić porządek w tej szafie, kurwa burdel na kółkach. Ktoś wszedł do pokoju, ale nie wiem kto, bo siedziałam odwrócona do drzwi.
- Tęskniłem.
______________________________________________
ASDFGHJKL :oooooooooo
KŁÓCENIE, GODZENIE CO TO SIE DZIEJE AHHAHAHAHA
MM JARAH BARTER HAHAHAHA ALBO SUSTIN CIEBER :O HAHA
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
CÓŻ, UDAŁO WAM SIĘ DOJŚĆ DO 20 KOM, JEDZIEMY DALEJ! DACIE RADĘ 25? TAK? TO DALEJ! :)
DO NASTĘPNEGO, KTÓRY OCZYWIŚCIE ZALEŻY OD WAS.
#BigLove peace yo
Kocham to !
OdpowiedzUsuńCudowne jezusijdfjhfdrtuygfdrtyu :')
OdpowiedzUsuńNajlepsze
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY CZEKAM NA NN
OdpowiedzUsuńSuper dawaj nn
OdpowiedzUsuńNajlepsze!!!!!
OdpowiedzUsuńMega
OdpowiedzUsuńSupcio
OdpowiedzUsuńKJSAChbjsgjHGGAFJsa
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńBoże kiedy nastepnyb?? Nie moge sie doczekac
OdpowiedzUsuńJeju od razu inny blog tak wchodzę a tu taka zmiana a co do rozdziału to zajebisty jak każdy czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZasługa Alice Writer :))))))))
UsuńNiesamowity czekam na następny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńKiedy następny daj na dobre rozpoczęcie kwietnia ?
OdpowiedzUsuńchcę następny!!
OdpowiedzUsuńProsze dodaj nn :*
OdpowiedzUsuńDawaj nn. Cudowne to opowiadanie
OdpowiedzUsuńboze, super opowiadanie, piszcie dalej ;*
OdpowiedzUsuńChcę już kolejny <3
OdpowiedzUsuńAwww<3 to tak uzależnia :P
OdpowiedzUsuńNajlepsze
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńczekam na nn
OdpowiedzUsuńkiedy nn ?
OdpowiedzUsuńCzekam na następny *___*
OdpowiedzUsuńjej już 25 kom daj rozdział
OdpowiedzUsuńProsze daj nn
OdpowiedzUsuń