Po drodze przypomniała sobie, że przecież Max dzisiaj nie ma co robić.
Chciała zadzwonić do niego, ale przecież dała swój telefon Jerry'emu, no tak.
Pewnie chłopacy się nim zajmą.
- No chory jesteś? - zapytał Jaya, Harry.
- Ja bym tak zrobił. - odpowiedział Styles uderzając w wór treningowy.
- Wiesz, że taki nie jestem. - wyśmiał go Bieber również uderzając w drugi wór.
- Czas to zmienić. - odezwał się Liam, który biegł na bieżni.
- Jay Bieber wyznaje miłość dziewczynie, która od niego uciekła, błagam cię.
- Jakoś chciałeś się jej oświadczyć i nie raz wyznałeś jej miłość.
- Chodzi debilu o moją dumę, zostawiła mnie, jej strata.
- Jednak myślisz jak gówniarz, myślałem, że jesteś doroślejszy. - prychnął pod nosem Chaz.
- A ty masz dziewczynę? - zapytał go Bieber.
- Miałem, miałem też dziecko.
- I?
- I gówno, zostawiła mnie bo dołączyłem do Strealersów.
- Chaz geniuszu, może Strealers będą z nami walczyć też?
- Możliwe.
- Masz córkę czy syna? - zapytał Louis.
- Syna i miałem.
- Jak to miałeś?
- Wyjechali, chuj wie gdzie, już nie mam syna.
- Przykro mi.
- Szczerze mówiąc, wiedziałem, że masz dziecko. - powiedział Zayn.
- Skąd?
- No bo masz w portfelu zdjęcie dzieciaka, a raczej pedofilem nie jesteś.
- Zajebałeś mi portfel?
- Może. Nie no, pamiętasz co pożyczyłeś mi stówkę? Chciałem ci oddać, więc włożyłem do portfela.
- Dobra dość o moim dzieciaku.
- Kto ma dziecko? - do siłowni weszła Jessica, ubrana w czarne obcisłe legginsy i niebieski sportowy stanik.
Zayn, Liam i Chaz spojrzeli na nią podniecając się jej widokiem.
- HEJ! - do siłowni weszła również Sarah.
- Wiedziałam, że się tak ubierzesz. - odezwała się Jessica.
- Za mało sportowo?
- No, wzięłam ci ubrania, idź się przebrać. - Jess podała jej torbę.
- Halo my tu jesteśmy. - odezwał się Bieber. - Może się przywitacie?
- Bieber, widzieliśmy się 30 minut temu.
- To co.
- Hej Justin. - powiedziała Jessica. Wszyscy zaczęli się śmiać, z wyjątkiem Biebera. - Pasuje?
- Nie, nie mów na mnie Justin. - warknął.
- Okey, okey, sorry. - Jessica się wycofała.
- Dobra idę się przebrać. - Sarah poszła do pomieszczenia obok, bo po co lecieć do góry do łazienki.
- Więc, my mamy iść tam gdzie Zayn nam wcześniej pokazywał?
- Tak, ale musimy jeszcze omówić kwotę.
- Jaką kwotę?
- No chyba wam zapłacę, nie?
- Oh, nie wiedziałam...
- Więc myślę, że 2 miliony dolarów wystarczy?
- Dla każdego? - zapytała z niedowierzaniem Jessica.
- Za mało?
- Człowieku, wiesz ile to kasy? - Jess wyrzuciła ręce w powietrze.
- Człowieku, wiesz ile mam kasy? - zapytał ją Jay.
- Nie było tematu. - machnęła ręką w duchu ciesząc się. Będzie mogła kupić własny dom. Chociaż dla niej i tak było to podejrzane.
Tyle kasy za machanie pistoletem?
- To nie jest machanie pistoletem. - zmierzył ją Bieber.
- Powiedziałam to na głos?
- Tak, dokładnie. - zaśmiał się Styles.
- Masz fajną figurę, ćwiczyłaś coś? - zapytał Liam.
- Taniec. Mam taką samą jak Sarah, tylko, że bardziej opaloną. Jem zdrowo, nie jem fast foodów ani żadnych słodyczy, jakoś żyję.
- Nie jesz pizzy? - zapytał Harry. - Tak nie można!
- A jednak. - zaśmiała się.
- Ogólnie masz ładnie wyrzeźbiony brzuch. Nie za mocno, tylko idealnie. Bo niektóre laski są tak wyrzeźbione, że to nie laski. Jak widzę taką to po prostu masakra. - przyznał Chaz.
- No, fu. Dobra koniec o mnie. - do sali weszła Sarah.
- Serio? Wzięłaś mi to samo co sobie? - zaśmiały się.
- No co? Chociaż raz wyglądasz jak ja.
- Rzeczywiście macie taką samą figurę. - palnął Harry.
- Co? - zapytała Carter.
- Nic, jak się przebierałaś rozmawialiśmy o tym, jakie mamy zajebiste ciała. - zaśmiały się.
- Dzięki? - zaśmiała się. - Justin będę miała do ciebie prośbę.
- Słucham.
- Na osobności.
- Okay.
Odeszli w ustronne miejsce.
- Zabierzesz mnie nad morze? - zapytała.
- I to ta ważna sprawa? - uśmiechnął się szeroko. - Jasne, że cię zabiorę. Kiedy?
- No wiesz... Teraz cały tydzień roboty no i...
- Co dziś już zrobiłaś?
- No byłam na strzelnicy i biegłam do studia.
- No to zrywamy się, jest dopiero 17 a słońce wali więc tak do 20 możemy jechać.
- To super!
Wrócili do środka.
- My się zrywamy, Jessica oddaję cię pod opiekę Harry'ego, nie zepsuj niczego, okay?
- Bieber, gdzie wy spierdalacie?
- Ogólnie to jedziemy tylko 10 kilometrów stąd więc jak coś to dzwońcie, nara.
Wyszli stamtąd.
- No to jedziemy do mnie, ja wezmę strój, ręczniki i koc i możemy jechać.
- Czego sobie zażyczysz. - Bieber odpalił swoje nowe lamborghini i pojechali do domu Cartera.
- Wchodzisz ze mną? - zapytała Sarah gdy byli na miejscu.
- Mam denerwować twojego brata? Jasne, że wchodzę. - zaśmiali się i wyszli z samochodu.
Sarah chciała otworzyć drzwi, ale były one zakluczone, więc odkluczyła je i weszła do środka.
- JERRY CHUJU! - krzyknęła, ale z kuchni wyszła Joanne.
- Hej. - powiedziała.
- Czemu się zakluczyłaś?
- Bo spałam.
- Jezu sorry, nie wiedziałam, że śpisz.
- Spoko, Jerry pojechał z chłopakami do jakiegoś Alexa, nie wiem.
- Nie jesteś chora? - zapytał Bieber, Jo.
- Aż tak źle wyglądam?
- Nie, po prostu wyglądasz jakbyś była chora.
- Nie ważne, gdzie jedziecie?
- Nad morze.
- Na kilka dni? - zapytała a Sarah spojrzała na Justina z wielkim uśmiechem.
- Czego się nie robi dla kobiet. Ta, na 2? - zapytał Sarah.
- Tak! - pisnęła ze szczęścia.
- W takim razie nie przeszkadzam. - Jo uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
- Uwielbiam cię! - Sarah przytuliła Jaya.
- Aż tak bardzo lubisz morze?
- Tak, uwielbiam.
- W takim razie jedziemy gdzie indziej, skoro i tak na dwa dni.
- A co z treningami?
- Myślisz, że mi to całe gówno jest potrzebne? To dla chłopaków, żeby nie byli cipami, a Jessice się przyda, bo nie jest zawodową gangsterką.
- A ja jestem?
- Byłaś.
- Dobra, idę o góry po te rzeczy, skoro jedziemy na dwa dni to wezmę od Jerry'ego coś dla ciebie.
- Okay, ja pójdę się napić.
Sarah wbiegła do góry, chwyciła torbę i zaczęła się pakować. Na jej łóżku leżał telefon, a Max bawił się iPodem Nicolasa.
- Max, ja wyjeżdżam zostaniesz z Jerrym.
- Znowu uciekasz?
- Nie, jadę nad morze, na dwa dni mały, nie masz się o co bać.
- Ale obiecujesz, że mnie nie zostawiasz?
- Obiecuję. - spakowała do torby bieliznę, strój kąpielowy, trzy ręczniki, jeden duży koc, kilka ubrań i poszła do pokoju Jerry'ego, wzięła kilka jego koszulek i spodni, ponieważ ubierał się prawie tak samo jak Bieber. Weszła jeszcze do łazienki po kosmetyki i zbiegła na dół.
- Wszystko masz? - zapytał Bieber biorąc od niej torbę.
- Tak, możemy jechać. Gdzie mnie zabierasz?
- Lecimy do Hiszpanii.
- Jasne! Tam jest pięknie!
- Cóż tak się składa, że mam dwa bilety na samolot i jest za 45 minut.
- Zaplanowałeś to!
- Przewidziałem, to różnica.
- Ryan ci powiedział, że z nim o tym rozmawiałam.
- Dokładnie.
- Więc lecimy na dwa dni do Hiszpanii?
- Tak, mam zarezerwowany hotel, więc jedziemy na lotnisko, Liam potem odbierze samochód.
Już 30 minut później byli w samolocie.
- Myślę, że pójdę spać na czas lotu. - powiedziała Sarah. - Wiesz, że cię za to uwielbiam?
- Wiem - uśmiechnął się do niej. - obudzę się jak wylądujemy.
- Jasne, dzięki. - oparła się i odpłynęła.
***
- Sarah no, wstawaj, już jesteśmy, halo. - szturchał ją Jay, zaspana otworzyła oczy.
- Już?
- Yhym, możemy już iść.
- Okay. - wstali i wyszli z samolotu, odebrali bagaż i Bieber zadzwonił do hotelu w którym miał wynająć pokój.
- Hotel App. Castillo de Antigua, w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, mam wynajęty apartament na nazwisko Bieber, będę za 10 minut więc chciałbym aby w tym czasie wszystko było przygotowane, byłbym zadowolony.
- Dobrze, zajmiemy się tym.
- Dziękuję bardzo, do widzenia.
- No to idziemy.
Tak jak mówił po 10 minutach byli na miejscu.
- Jak tu pięknie...
- Wiem. - zaśmiał się.
- Która godzina?
- 20:47. - odpowiedział.
- Dzięki.
Podeszli do recepcji.
- Dzień dobry, w czym mogę służyć?
- Bieber. - powiedział krótko Jay.
- Oh, tak, oczywiście, apartament numer 102, na samej górze, tak jak pan prosił, z pięknym widokiem.
- Dziękuję bardzo.
- Miłego pobytu.
Udali się windą na ostanie, 13, piętro.
Jay otworzył drzwi od apartamentu.
- Boże... Jakie to duże. - odezwała się Sarah. - Musiałeś na to dużo wydać.
- Nie przejmuj się tym, idziemy się przejść po plaży?
- Jasne, tylko się przebiorę. - chwyciła z torby czarne vansy, czarną skórzaną spódniczkę i bluzkę w kwiaty. Ubrała się, związała włosy w wysokiego kucyka i wyszła z łazienki.
- Możemy iść?
- Tak. - uśmiechnęła się do niego i wyszli z apartamentu.
W tym czasie do Biebera zadzwonił telefon.
- Kurwa Bieber, gdzie ty do cholery jesteś? - usłyszał głos Zayna.
- W Hiszpanii, na dwa dni.
- Co kurwa?!
- No wyjechałem, trenujcie i mi nie przeszkadzajcie, jak wrócę macie być prawie gotowi, jasne? Jasne. Nara.
Schował telefon do kieszeni i razem z Sarah ruszył w stronę plaży.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nakrzyczałem na Zayna?
- Nie, dlaczego zabrałeś mnie tu.
- Bo chciałaś.
- Nie, nie bo chciałam, wiem, że o coś chodzi.
- Słuchaj Sarah, bo... miałem ci to powiedzieć wcześniej, ale... ja cię nadal kocham. Kocham się, okay? Wiem, że to żałośnie brzmi i w ogóle.
- Czekaj...
- Ja wiem, że ty tego nie odwzajemniasz, nie musisz, po prostu chcę żebyś była szczęśliwa...
- Jestem szczęśliwa, z tobą.
- To znaczy, że...
- Też cię nadal kocham, mimo, że próbowałam temu zapobiec, nie potrafię, potrzebuję cię.
- Ja ciebie też. - Jay spuścił głowę na dół.
Sarah stanęła na przeciwko niego, chwyciła jego brodę, stanęła na palcach łącząc ich usta w pocałunku.
- A teraz kto ostatni w wodzie, ten robi dzisiaj kolację. - uśmiechnęła się i zaczęła biec stronę wody, a Bieber za nią. Odwróciła się zauważając, że chłopak jest coraz bliżej, zaczęła biec szybciej, ale silne ramiona chwyciły ją i oplotły w talii.
- Chyba będzie remis. - Jay uśmiechnął się złowieszczo.
- NIE! Czekaj! Postaw mnie.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo nie chce mieć mokrych ubrań.
Bieber postawił ją i ściągnął buty, koszulkę i spodnie, zostając w bokserkach, Sarah również się rozebrała zostając w czarnej bieliźnie.
Jay ponownie ją złapał i razem z nią wbiegł do zimnej wody. Sarah zaczęła piszczeć ale nie było odwrotu, była cała morka. Wynurzyła się spod wody.
- To nie fair, że ja nie mogę ciebie tak wrzucić! - ochlapała Biebera wodą.
- Ups? - zaśmiał się również ją ochlapując, po chwili wyszli z wody i cali mokrzy położyli się na piasku.
- Brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też.
________________________________________________________________________________
Słynna para powraca :) ach i jak myślicie że to koniec problemów i wielki happy end, to niestety muszę was rozczarować :)
Łooooooł, dokładnie na to czekałam. Uwielbiam ich razem :D
OdpowiedzUsuńBoooże cudny ♥ ja poproszę kolejny ;*
OdpowiedzUsuńJejku czekam na kolejny kiedy dodasz ? Kocham to
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział? <3
OdpowiedzUsuńnadal cudowny cieszę się że znów to czytam :D
OdpowiedzUsuń