wtorek, 19 sierpnia 2014

#14 'I love you, okay?'

Po drodze przypomniała sobie, że przecież Max dzisiaj nie ma co robić.
Chciała zadzwonić do niego, ale przecież dała swój telefon Jerry'emu, no tak.
Pewnie chłopacy się nim zajmą.

- No chory jesteś? - zapytał Jaya, Harry.
- Ja bym tak zrobił. - odpowiedział Styles uderzając w wór treningowy.
- Wiesz, że taki nie jestem. - wyśmiał go Bieber również uderzając w drugi wór.
- Czas to zmienić. - odezwał się Liam, który biegł na bieżni.
- Jay Bieber wyznaje miłość dziewczynie, która od niego uciekła, błagam cię.
- Jakoś chciałeś się jej oświadczyć i nie raz wyznałeś jej miłość.
- Chodzi debilu o moją dumę, zostawiła mnie, jej strata.
- Jednak myślisz jak gówniarz, myślałem, że jesteś doroślejszy. - prychnął pod nosem Chaz.
- A ty masz dziewczynę? - zapytał go Bieber.
- Miałem, miałem też dziecko.
- I?
- I gówno, zostawiła mnie bo dołączyłem do Strealersów. 
- Chaz geniuszu, może Strealers będą z nami walczyć też?
- Możliwe.
- Masz córkę czy syna? - zapytał Louis.
- Syna i miałem.
- Jak to miałeś?
- Wyjechali, chuj wie gdzie, już nie mam syna.
- Przykro mi.
- Szczerze mówiąc, wiedziałem, że masz dziecko. - powiedział Zayn.
- Skąd?
- No bo masz w portfelu zdjęcie dzieciaka, a raczej pedofilem nie jesteś.
- Zajebałeś mi portfel?
- Może. Nie no, pamiętasz co pożyczyłeś mi stówkę? Chciałem ci oddać, więc włożyłem do portfela.
- Dobra dość o moim dzieciaku. 
- Kto ma dziecko? - do siłowni weszła Jessica, ubrana w czarne obcisłe legginsy i niebieski sportowy stanik. 
Zayn, Liam i Chaz spojrzeli na nią podniecając się jej widokiem. 
- HEJ! - do siłowni weszła również Sarah.
- Wiedziałam, że się tak ubierzesz. - odezwała się Jessica.
- Za mało sportowo?
- No, wzięłam ci ubrania, idź się przebrać. - Jess podała jej torbę.
- Halo my tu jesteśmy. - odezwał się Bieber. - Może się przywitacie?
- Bieber, widzieliśmy się 30 minut temu. 
- To co.
- Hej Justin. - powiedziała Jessica. Wszyscy zaczęli się śmiać, z wyjątkiem Biebera. - Pasuje?
- Nie, nie mów na mnie Justin. - warknął. 
- Okey, okey, sorry. - Jessica się wycofała.
- Dobra idę się przebrać. - Sarah poszła do pomieszczenia obok, bo po co lecieć do góry do łazienki.
- Więc, my mamy iść tam gdzie Zayn nam wcześniej pokazywał?
- Tak, ale musimy jeszcze omówić kwotę.
- Jaką kwotę?
- No chyba wam zapłacę, nie?
- Oh, nie wiedziałam...
- Więc myślę, że 2 miliony dolarów wystarczy?
- Dla każdego? - zapytała z niedowierzaniem Jessica.
- Za mało?
- Człowieku, wiesz ile to kasy? - Jess wyrzuciła ręce w powietrze.
- Człowieku, wiesz ile mam kasy? - zapytał ją Jay.
- Nie było tematu. - machnęła ręką w duchu ciesząc się. Będzie mogła kupić własny dom. Chociaż dla niej i tak było to podejrzane. 
Tyle kasy za machanie pistoletem?
- To nie jest machanie pistoletem. - zmierzył ją Bieber.
- Powiedziałam to na głos?
- Tak, dokładnie. - zaśmiał się Styles.
- Masz fajną figurę, ćwiczyłaś coś? - zapytał Liam.
- Taniec. Mam taką samą jak Sarah, tylko, że bardziej opaloną. Jem zdrowo, nie jem fast foodów ani żadnych słodyczy, jakoś żyję.
- Nie jesz pizzy? - zapytał Harry. - Tak nie można!
- A jednak. - zaśmiała się.
- Ogólnie masz ładnie wyrzeźbiony brzuch. Nie za mocno, tylko idealnie. Bo niektóre laski są tak wyrzeźbione, że to nie laski. Jak widzę taką to po prostu masakra. - przyznał Chaz.
- No, fu. Dobra koniec o mnie. - do sali weszła Sarah. 
- Serio? Wzięłaś mi to samo co sobie? - zaśmiały się.
- No co? Chociaż raz wyglądasz jak ja. 
- Rzeczywiście macie taką samą figurę. - palnął Harry.
- Co? - zapytała Carter.
- Nic, jak się przebierałaś rozmawialiśmy o tym, jakie mamy zajebiste ciała. - zaśmiały się.
- Dzięki? - zaśmiała się. - Justin będę miała do ciebie prośbę.
- Słucham.
- Na osobności.
- Okay. 
Odeszli w ustronne miejsce.
- Zabierzesz mnie nad morze? - zapytała.
- I to ta ważna sprawa? - uśmiechnął się szeroko. - Jasne, że cię zabiorę. Kiedy?
- No wiesz... Teraz cały tydzień roboty no i...
- Co dziś już zrobiłaś?
- No byłam na strzelnicy i biegłam do studia.
- No to zrywamy się, jest dopiero 17 a słońce wali więc tak do 20 możemy jechać.
- To super! 
Wrócili do środka.
- My się zrywamy, Jessica oddaję cię pod opiekę Harry'ego, nie zepsuj niczego, okay? 
- Bieber, gdzie wy spierdalacie?
- Ogólnie to jedziemy tylko 10 kilometrów stąd więc jak coś to dzwońcie, nara.
Wyszli stamtąd.
- No to jedziemy do mnie, ja wezmę strój, ręczniki i koc i możemy jechać. 
- Czego sobie zażyczysz. - Bieber odpalił swoje nowe lamborghini i pojechali do domu Cartera.
- Wchodzisz ze mną? - zapytała Sarah gdy byli na miejscu.
- Mam denerwować twojego brata? Jasne, że wchodzę. - zaśmiali się i wyszli z samochodu. 
Sarah chciała otworzyć drzwi, ale były one zakluczone, więc odkluczyła je i weszła do środka.
- JERRY CHUJU! - krzyknęła, ale z kuchni wyszła Joanne.
- Hej. - powiedziała.
- Czemu się zakluczyłaś?
- Bo spałam.
- Jezu sorry, nie wiedziałam, że śpisz.
- Spoko, Jerry pojechał z chłopakami do jakiegoś Alexa, nie wiem.
- Nie jesteś chora? - zapytał Bieber, Jo.
- Aż tak źle wyglądam?
- Nie, po prostu wyglądasz jakbyś była chora.
- Nie ważne, gdzie jedziecie?
- Nad morze.
- Na kilka dni? - zapytała a Sarah spojrzała na Justina z wielkim uśmiechem.
- Czego się nie robi dla kobiet. Ta, na 2? - zapytał Sarah.
- Tak! - pisnęła ze szczęścia.
- W takim razie nie przeszkadzam. - Jo uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
- Uwielbiam cię! - Sarah przytuliła Jaya.
- Aż tak bardzo lubisz morze?
- Tak, uwielbiam.
- W takim razie jedziemy gdzie indziej, skoro i tak na dwa dni.
- A co z treningami?
- Myślisz, że mi to całe gówno jest potrzebne? To dla chłopaków, żeby nie byli cipami, a Jessice się przyda, bo nie jest zawodową gangsterką.
- A ja jestem?
- Byłaś.
- Dobra, idę o góry po te rzeczy, skoro jedziemy na dwa dni to wezmę od Jerry'ego coś dla ciebie.
- Okay, ja pójdę się napić.
Sarah wbiegła do góry, chwyciła torbę i zaczęła się pakować. Na jej łóżku leżał telefon, a Max bawił się iPodem Nicolasa.
- Max, ja wyjeżdżam zostaniesz z Jerrym.
- Znowu uciekasz?
- Nie, jadę nad morze, na dwa dni mały, nie masz się o co bać.
- Ale obiecujesz, że mnie nie zostawiasz?
- Obiecuję. - spakowała do torby bieliznę, strój kąpielowy, trzy ręczniki, jeden duży koc, kilka ubrań i poszła do pokoju Jerry'ego, wzięła kilka jego koszulek i spodni, ponieważ ubierał się prawie tak samo jak Bieber. Weszła jeszcze do łazienki po kosmetyki i zbiegła na dół.
- Wszystko masz? - zapytał Bieber biorąc od niej torbę.
- Tak, możemy jechać. Gdzie mnie zabierasz?
- Lecimy do Hiszpanii.
- Jasne! Tam jest pięknie!
- Cóż tak się składa, że mam dwa bilety na samolot i jest za 45 minut.
- Zaplanowałeś to!
- Przewidziałem, to różnica.
- Ryan ci powiedział, że z nim o tym rozmawiałam.
- Dokładnie. 
- Więc lecimy na dwa dni do Hiszpanii?
- Tak, mam zarezerwowany hotel, więc jedziemy na lotnisko, Liam potem odbierze samochód.
Już 30 minut później byli w samolocie.
- Myślę, że pójdę spać na czas lotu. - powiedziała Sarah. - Wiesz, że cię za to uwielbiam?
- Wiem - uśmiechnął się do niej. - obudzę się jak wylądujemy.
- Jasne, dzięki. - oparła się i odpłynęła.

***
- Sarah no, wstawaj, już jesteśmy, halo. - szturchał ją Jay, zaspana otworzyła oczy.
- Już?
- Yhym, możemy już iść.
- Okay. - wstali i wyszli z samolotu, odebrali bagaż i Bieber zadzwonił do hotelu w którym miał wynająć pokój.

- Hotel App. Castillo de Antigua, w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, mam wynajęty apartament na nazwisko Bieber, będę za 10 minut więc chciałbym aby w tym czasie wszystko było przygotowane, byłbym zadowolony.
- Dobrze, zajmiemy się tym.
- Dziękuję bardzo, do widzenia.

- No to idziemy. 
Tak jak mówił po 10 minutach byli na miejscu.
- Jak tu pięknie... 
- Wiem. - zaśmiał się.
- Która godzina?
- 20:47. - odpowiedział.
- Dzięki.
Podeszli do recepcji.
- Dzień dobry, w czym mogę służyć?
- Bieber. - powiedział krótko Jay.
- Oh, tak, oczywiście, apartament numer 102, na samej górze, tak jak pan prosił, z pięknym widokiem.
- Dziękuję bardzo.
- Miłego pobytu.
Udali się windą na ostanie, 13, piętro.
Jay otworzył drzwi od apartamentu.
- Boże... Jakie to duże. - odezwała się Sarah. - Musiałeś na to dużo wydać.
- Nie przejmuj się tym, idziemy się przejść po plaży?
- Jasne, tylko się przebiorę. - chwyciła z torby czarne vansy, czarną skórzaną spódniczkę i bluzkę w kwiaty. Ubrała się, związała włosy w wysokiego kucyka i wyszła z łazienki. 
- Możemy iść?
- Tak. - uśmiechnęła się do niego i wyszli z apartamentu. 
W tym czasie do Biebera zadzwonił telefon.

- Kurwa Bieber, gdzie ty do cholery jesteś? - usłyszał głos Zayna.
- W Hiszpanii, na dwa dni.
- Co kurwa?! 
- No wyjechałem, trenujcie i mi nie przeszkadzajcie, jak wrócę macie być prawie gotowi, jasne? Jasne. Nara.

Schował telefon do kieszeni i razem z Sarah ruszył w stronę plaży.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nakrzyczałem na Zayna?
- Nie, dlaczego zabrałeś mnie tu.
- Bo chciałaś.
- Nie, nie bo chciałam, wiem, że o coś chodzi.
- Słuchaj Sarah, bo... miałem ci to powiedzieć wcześniej, ale... ja cię nadal kocham. Kocham się, okay? Wiem, że to żałośnie brzmi i w ogóle.
- Czekaj...
- Ja wiem, że ty tego nie odwzajemniasz, nie musisz, po prostu chcę żebyś była szczęśliwa...
- Jestem szczęśliwa, z tobą.
- To znaczy, że...
- Też cię nadal kocham, mimo, że próbowałam temu zapobiec, nie potrafię, potrzebuję cię.
- Ja ciebie też. - Jay spuścił głowę na dół.
Sarah stanęła na przeciwko niego, chwyciła jego brodę, stanęła na palcach łącząc ich usta w pocałunku.
- A teraz kto ostatni w wodzie, ten robi dzisiaj kolację. - uśmiechnęła się i zaczęła biec stronę wody, a Bieber za nią. Odwróciła się zauważając, że chłopak jest coraz bliżej, zaczęła biec szybciej, ale silne ramiona chwyciły ją i oplotły w talii.
- Chyba będzie remis. - Jay uśmiechnął się złowieszczo.
- NIE! Czekaj! Postaw mnie.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Bo nie chce mieć mokrych ubrań.
Bieber postawił ją i ściągnął buty, koszulkę i spodnie, zostając w bokserkach, Sarah również się rozebrała zostając w czarnej bieliźnie. 
Jay ponownie ją złapał i razem z nią wbiegł do zimnej wody. Sarah zaczęła piszczeć ale nie było odwrotu, była cała morka. Wynurzyła się spod wody.
- To nie fair, że ja nie mogę ciebie tak wrzucić! - ochlapała Biebera wodą.
- Ups? - zaśmiał się również ją ochlapując, po chwili wyszli z wody i cali mokrzy położyli się na piasku.
- Brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też.





________________________________________________________________________________

Słynna para powraca :) ach i jak myślicie że to koniec problemów i wielki happy end, to niestety muszę was rozczarować :)




5 komentarzy:

  1. Łooooooł, dokładnie na to czekałam. Uwielbiam ich razem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooże cudny ♥ ja poproszę kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku czekam na kolejny kiedy dodasz ? Kocham to

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny rozdział? <3

    OdpowiedzUsuń
  5. nadal cudowny cieszę się że znów to czytam :D

    OdpowiedzUsuń