Alice siedziała z Louisem i gadali o tym co działo się przez ostatnie lata.
Po chwili usłyszała otwierające się drzwi. Przeklnęła pod nosem. I ona będzie miała problem i Louis.
W drzwiach pojawił się Jay, Niall i Zayn.
Spojrzała na nich a oni na nią patrzeli jak na jakieś gówno.
- Co ona tu robi? - zapytał Jay, Louisa. Zmierzyli ją wzrokiem, Zayn ulotnił się do góry.
- Właściwie, wychodzę. - uśmiechnęła się.
- Najwyższy czas. - warknął Niall.
Kiwnęła Louisowi i poszła w stronę domu.
Po cichu weszła do środka. W salonie siedział Jerry z śpiącą Sarah na kolanach. Słodko. Za nią wszedł Josh, Jake i Nicolas, czemu ich nigdzie nie widziała.
- HEYO CAPTAIN JACK! - krzyknął Josh i wszyscy zaczęli się śmiać. Sarah przebudziła się i spojrzała do góry. Widząc minę Josha wchodzącego do salonu zaśmiała się i wyprostowała koło brata. Hill usiadła koło nich. Wszyscy wyszli z salonu do kuchni, pewnie się napić piwa czy coś, więc została sama z Sarah.
- Byłam znów u chłopaków. - skinęła tylko głową. - Louis mnie wciągnął siłą. - Alice skrzywiła się a ona prawie w ogóle nie zareagowała. - Zgwałcił mnie?
- CO?
- W końcu raczyłaś odpowiedzieć. - skarciła ją wzrokiem. - Więc, piliśmy alkohol i Jay wparował z Niallem i Zaynem. Nigdy Niall dla mnie taki nie był. To jest straszne. Louis powiedział, że za nami tęskni. Zawsze ktoś. - powiedziała.
- Nie możesz oczekiwać, że każdy będzie za tobą tęsknił. - Sarah powiedziała do niej całe zdanie, za co powinna pogratulować.
Musiała być w tym zdaniu taką wredną suką? Serio? Od dłuższego czasu nic kompletnie nie mówi, a jak coś powie to jest dla mnie wredna?
- Może trochę milej?
- Nie, nie mam zamiaru być miła, wiesz? Nie wszyscy będą w około ciebie skakać jak popierdoleni. - warknęła i poszła do góry.
Po chwili do Alice dosiadł się Jerry wraz z Nicolasem, zaczęli oglądać mecz.
Sarah weszła do góry, do jej pokoju i włączyła laptopa.
Dużo nie mówię, ale jak mnie coś zdenerwuje albo podniesie ciśnienie, nagle wszystko co myślę opuszcza moje usta, jestem suką w takich sytuacjach, ale nie specjalnie mam powody by to zmieniać.
Włączyła skype i zadzwoniła do Jess. Po chwili odebrała.
- Nie łatwiej by było się spotkać? Jesteśmy zaledwie dwie przecznice od siebie. - powiedziała.
- To przyjdź do mnie. - Sarah odpowiedziała z uśmiechem.
- Będę za 3 minuty. - mrugnęła i się ze nią rozłączyła. Wyłączyła laptopa i zeszła na dół.
Stanęła w drzwiach w salonie i oparła się o framugę obserwując chłopaków.
- Możesz wejść do pokoju. - skrzywił się Josh. W sumie to tak wyglądało, jakby czekał na pozwolenie.
- Czekam na kogoś. - wskazała na drzwi.
- Oh. Na kogo? - zapytał Jerry.
- Jess przyjdzie, to nie będzie kłopot? - zapytała go.
- Nie, oczywiście, że nie. - zabłyszczały mu się oczy. Uśmiechnęła się słysząc pukanie i otworzyła drzwi.
- Hej kochanie! - powiedziała Jess i ją przytuliła. - Hej. - kiwnęła w stronę salonu, już po chwili pojawił się, koło Sarah, Jerry.
- Cześć. - uśmiechnął się i ją przytulił. Poszły na górę, zamykając się u Sarah w pokoju. Sarah zmrużyła na nią oczy.
- Co? - zapytała Jessica.
- Podoba ci się Jerry. - stwierdziła Sarah.
- Nie. - pokręciła głową.
- Kłamiesz.
- No dobra...
- TAK! - pisnęła. - To super, jakbyś była z moim bratem byś była moją bratową, jak to śmiesznie brzmi. - zaśmiały się.
- Tak, jest mega przystojny, zabawny, miły, przystojny, seksowny, ale też ma stronę typowego bad boy'a, nie, nie trochę, zdecydowanie to u niego przeważa co mnie kręci, no i jest przystojny. - skinęła do niej głową. - Po za tym, kręcą mnie jego tatuaże na ręce. - stwierdziła, na co Sarah wybuchnęła śmiechem. - Czemu się śmiejesz?
- Bo to całkiem zabawne, też kręcą mnie tatuaże, ale nie mojego brata.
- To by było kazirodztwo. - skrzywiły się i po chwili zaczęły się śmiać.
- Rozmawiacie o mnie? - uśmiechnął się triumfalnie Jerry wchodząc do Sarah pokoju. Jess chwyciła poduszkę.
- Puka się. - rzuciła nią w niego. Złapał się za serce udając, że jest urażony.
- Zabolało. - powiedział i po chwili zaczęły się śmiać.
- Więc po co przyszedłeś? - zapytała Jess.
- Na ploteczki. - powiedział z sarkazmem. Wybuchnęli śmiechem.
- My nie prowadzimy żadnych ploteczek, to są poważne tematy. - broniła ich Jess.
- Tak, tak. Przyszedłem zapytać czy coś zjecie i czy przyjdziecie na dół z nami trochę wypić, rozumiecie. - powiedział.
- Tak, oczywiście! - ucieszyła się Jess i pociągnęła Sarah za Jerrym, na dół.
- Może coś z tego będzie. - szepnęła Sarah na ucho Jess. Uśmiechnęła się do niej i usiadły obok siebie na kanapie. Alice nie było, pewnie poszła do góry czy coś.
- Więc, co u ciebie? - zapytał Jerry, Jessicę.
- Akurat cię to obchodzi. - prychnęła cicho pod nosem. - Okej, mam dużo pracy, bo Sarah postanowiła się lenić. - Jerry się skrzywił a dziewczyny się zaśmiały.
- Czego się napijecie? - zapytał Mariush. Sarah spojrzała na Jess.
- A co macie? - zapytała.
- No to jest Johny Walker, Jack Daniels, Sherry...
- To dla mnie Sherry, dla Sarah też. - powiedziała z uśmiechem.
- Jesteś pewna? - zaśmiał się Jerry. - Chcesz mi upić siostrę, cóż nie pogardzę jak ty będziesz pijana, bo...
- Zamknij się. - powiedziała Sarah.
- No co? - zaśmiał się.
- Jesteś wstawiony. - zaśmiała się Jess.
- Śmieszne. - odezwał się Jake. - Trzymajcie. - podał dziewczynom alkohol.
Sarah postanowiła siedzieć obok Jess i słuchać ich flirtu. Tak, to trochę nienormalne ale co tam. Fajnie by było, gdyby byli razem. Nie słuchała ich chwilę, więc zeszła z tematu, wsłuchała się ponownie.
- Bo to zależy od wielkości.
- Tak? Jaka jest twoja?
- Tak szczerze? - uniósł brew.
- Oczywiście.
- Duża. - powiedział. Po chwili zrozumiała o czym oni rozmawiają.
- FU! - krzyknęła.
- Boże, siostra, to całkiem normalne, pomyśl o tym w podtekście Biebera, Bieber ma dużego? Ma? No właśnie.
- Skąd ty...
- Znaczy nie wiem czy ma dużego, ale nie narzekałaś. - Jessica wybuchnęła śmiechem.
- Nienawidzę cię. - Sarah schowała twarz w ręce. Po chwili spojrzała na Jess. - Cóż, mogę obiecać, że ty też nie będziesz narzekać, Carterzy mają wrodzone duże narządy. - pokazała jedną ręką na swoje piersi a drugą na Jerry'ego kolegę.
- Jesteś okropna. - powiedział Jerry.
- Jakie macie rozmiary? - zapytał Josh.
- Jaki ja mam rozmiar? Jakieś 25 centymetrów. - powiedział Jerry.
- PYTAŁEM DZIEWCZYNY NIE CIEBIE FU. - powiedział na jednym wdechu
- Ale czego rozmiar? - zapytała Jess.
- No biustu.
- Ja mam 90c. - Sarah wzruszyła ramionami.
- Ja 75b. - powiedziała Jess.
- Wcale nie są takie duże, Carter. - zwrócił się do Sarah, Nicolas.
- I tak chciałbyś pomacać. - prychnęła Jess i automatycznie przybiły piątkę.
- Twoje? Na pewno. - ponownie odezwał się Jerry. Jess się zarumieniła i upiła łyka swojego whisky.
- Mam pomysł. - powiedziała po chwili Jess. - Niech każdy wypije całą zawartość swojej szklanki. - każdy tak zrobił. - Rozlejcie do końca Jack Danielsa. - zrobił tak Josh. - Teraz znów wypijcie. Mamy pustą butelkę, gramy?
- Jasne! - krzyknęli chłopacy. - To Jessica zaczyna.
Jess zakręciła i jak na złość wypadło na Sarah.
- Słucham. - spojrzała na nią Sarah.
- Zadzwoń do Biebera i...
- Nie.
- Jak nie wykonasz zadania będziesz musiała się przy nas rozebrać. - zmrużyła na nią oczy. - Więc zadzwoń do Biebera i powiedz mu, że chcesz mieć z nim dzieci, ewentualnie napisz mu sms'a, że chcesz, żeby cię przeleciał. - powiedziała na jednym tchu. Wszyscy zaczęli się śmiać a Jess podała jej telefon.
Znalazła numer Justina i zaczęła pisać wiadomość.
- Możesz dodać jakieś fantazje erotyczne. - dodała.
- Jesteś okropna. - zaśmiała się i wróciła do pisania.
Po chwili usłyszała otwierające się drzwi. Przeklnęła pod nosem. I ona będzie miała problem i Louis.
W drzwiach pojawił się Jay, Niall i Zayn.
Spojrzała na nich a oni na nią patrzeli jak na jakieś gówno.
- Co ona tu robi? - zapytał Jay, Louisa. Zmierzyli ją wzrokiem, Zayn ulotnił się do góry.
- Właściwie, wychodzę. - uśmiechnęła się.
- Najwyższy czas. - warknął Niall.
Kiwnęła Louisowi i poszła w stronę domu.
Po cichu weszła do środka. W salonie siedział Jerry z śpiącą Sarah na kolanach. Słodko. Za nią wszedł Josh, Jake i Nicolas, czemu ich nigdzie nie widziała.
- HEYO CAPTAIN JACK! - krzyknął Josh i wszyscy zaczęli się śmiać. Sarah przebudziła się i spojrzała do góry. Widząc minę Josha wchodzącego do salonu zaśmiała się i wyprostowała koło brata. Hill usiadła koło nich. Wszyscy wyszli z salonu do kuchni, pewnie się napić piwa czy coś, więc została sama z Sarah.
- Byłam znów u chłopaków. - skinęła tylko głową. - Louis mnie wciągnął siłą. - Alice skrzywiła się a ona prawie w ogóle nie zareagowała. - Zgwałcił mnie?
- CO?
- W końcu raczyłaś odpowiedzieć. - skarciła ją wzrokiem. - Więc, piliśmy alkohol i Jay wparował z Niallem i Zaynem. Nigdy Niall dla mnie taki nie był. To jest straszne. Louis powiedział, że za nami tęskni. Zawsze ktoś. - powiedziała.
- Nie możesz oczekiwać, że każdy będzie za tobą tęsknił. - Sarah powiedziała do niej całe zdanie, za co powinna pogratulować.
Musiała być w tym zdaniu taką wredną suką? Serio? Od dłuższego czasu nic kompletnie nie mówi, a jak coś powie to jest dla mnie wredna?
- Może trochę milej?
- Nie, nie mam zamiaru być miła, wiesz? Nie wszyscy będą w około ciebie skakać jak popierdoleni. - warknęła i poszła do góry.
Po chwili do Alice dosiadł się Jerry wraz z Nicolasem, zaczęli oglądać mecz.
Sarah weszła do góry, do jej pokoju i włączyła laptopa.
Dużo nie mówię, ale jak mnie coś zdenerwuje albo podniesie ciśnienie, nagle wszystko co myślę opuszcza moje usta, jestem suką w takich sytuacjach, ale nie specjalnie mam powody by to zmieniać.
Włączyła skype i zadzwoniła do Jess. Po chwili odebrała.
- Nie łatwiej by było się spotkać? Jesteśmy zaledwie dwie przecznice od siebie. - powiedziała.
- To przyjdź do mnie. - Sarah odpowiedziała z uśmiechem.
- Będę za 3 minuty. - mrugnęła i się ze nią rozłączyła. Wyłączyła laptopa i zeszła na dół.
Stanęła w drzwiach w salonie i oparła się o framugę obserwując chłopaków.
- Możesz wejść do pokoju. - skrzywił się Josh. W sumie to tak wyglądało, jakby czekał na pozwolenie.
- Czekam na kogoś. - wskazała na drzwi.
- Oh. Na kogo? - zapytał Jerry.
- Jess przyjdzie, to nie będzie kłopot? - zapytała go.
- Nie, oczywiście, że nie. - zabłyszczały mu się oczy. Uśmiechnęła się słysząc pukanie i otworzyła drzwi.
- Hej kochanie! - powiedziała Jess i ją przytuliła. - Hej. - kiwnęła w stronę salonu, już po chwili pojawił się, koło Sarah, Jerry.
- Cześć. - uśmiechnął się i ją przytulił. Poszły na górę, zamykając się u Sarah w pokoju. Sarah zmrużyła na nią oczy.
- Co? - zapytała Jessica.
- Podoba ci się Jerry. - stwierdziła Sarah.
- Nie. - pokręciła głową.
- Kłamiesz.
- No dobra...
- TAK! - pisnęła. - To super, jakbyś była z moim bratem byś była moją bratową, jak to śmiesznie brzmi. - zaśmiały się.
- Tak, jest mega przystojny, zabawny, miły, przystojny, seksowny, ale też ma stronę typowego bad boy'a, nie, nie trochę, zdecydowanie to u niego przeważa co mnie kręci, no i jest przystojny. - skinęła do niej głową. - Po za tym, kręcą mnie jego tatuaże na ręce. - stwierdziła, na co Sarah wybuchnęła śmiechem. - Czemu się śmiejesz?
- Bo to całkiem zabawne, też kręcą mnie tatuaże, ale nie mojego brata.
- To by było kazirodztwo. - skrzywiły się i po chwili zaczęły się śmiać.
- Rozmawiacie o mnie? - uśmiechnął się triumfalnie Jerry wchodząc do Sarah pokoju. Jess chwyciła poduszkę.
- Puka się. - rzuciła nią w niego. Złapał się za serce udając, że jest urażony.
- Zabolało. - powiedział i po chwili zaczęły się śmiać.
- Więc po co przyszedłeś? - zapytała Jess.
- Na ploteczki. - powiedział z sarkazmem. Wybuchnęli śmiechem.
- My nie prowadzimy żadnych ploteczek, to są poważne tematy. - broniła ich Jess.
- Tak, tak. Przyszedłem zapytać czy coś zjecie i czy przyjdziecie na dół z nami trochę wypić, rozumiecie. - powiedział.
- Tak, oczywiście! - ucieszyła się Jess i pociągnęła Sarah za Jerrym, na dół.
- Może coś z tego będzie. - szepnęła Sarah na ucho Jess. Uśmiechnęła się do niej i usiadły obok siebie na kanapie. Alice nie było, pewnie poszła do góry czy coś.
- Więc, co u ciebie? - zapytał Jerry, Jessicę.
- Akurat cię to obchodzi. - prychnęła cicho pod nosem. - Okej, mam dużo pracy, bo Sarah postanowiła się lenić. - Jerry się skrzywił a dziewczyny się zaśmiały.
- Czego się napijecie? - zapytał Mariush. Sarah spojrzała na Jess.
- A co macie? - zapytała.
- No to jest Johny Walker, Jack Daniels, Sherry...
- To dla mnie Sherry, dla Sarah też. - powiedziała z uśmiechem.
- Jesteś pewna? - zaśmiał się Jerry. - Chcesz mi upić siostrę, cóż nie pogardzę jak ty będziesz pijana, bo...
- Zamknij się. - powiedziała Sarah.
- No co? - zaśmiał się.
- Jesteś wstawiony. - zaśmiała się Jess.
- Śmieszne. - odezwał się Jake. - Trzymajcie. - podał dziewczynom alkohol.
Sarah postanowiła siedzieć obok Jess i słuchać ich flirtu. Tak, to trochę nienormalne ale co tam. Fajnie by było, gdyby byli razem. Nie słuchała ich chwilę, więc zeszła z tematu, wsłuchała się ponownie.
- Bo to zależy od wielkości.
- Tak? Jaka jest twoja?
- Tak szczerze? - uniósł brew.
- Oczywiście.
- Duża. - powiedział. Po chwili zrozumiała o czym oni rozmawiają.
- FU! - krzyknęła.
- Boże, siostra, to całkiem normalne, pomyśl o tym w podtekście Biebera, Bieber ma dużego? Ma? No właśnie.
- Skąd ty...
- Znaczy nie wiem czy ma dużego, ale nie narzekałaś. - Jessica wybuchnęła śmiechem.
- Nienawidzę cię. - Sarah schowała twarz w ręce. Po chwili spojrzała na Jess. - Cóż, mogę obiecać, że ty też nie będziesz narzekać, Carterzy mają wrodzone duże narządy. - pokazała jedną ręką na swoje piersi a drugą na Jerry'ego kolegę.
- Jesteś okropna. - powiedział Jerry.
- Jakie macie rozmiary? - zapytał Josh.
- Jaki ja mam rozmiar? Jakieś 25 centymetrów. - powiedział Jerry.
- PYTAŁEM DZIEWCZYNY NIE CIEBIE FU. - powiedział na jednym wdechu
- Ale czego rozmiar? - zapytała Jess.
- No biustu.
- Ja mam 90c. - Sarah wzruszyła ramionami.
- Ja 75b. - powiedziała Jess.
- Wcale nie są takie duże, Carter. - zwrócił się do Sarah, Nicolas.
- I tak chciałbyś pomacać. - prychnęła Jess i automatycznie przybiły piątkę.
- Twoje? Na pewno. - ponownie odezwał się Jerry. Jess się zarumieniła i upiła łyka swojego whisky.
- Mam pomysł. - powiedziała po chwili Jess. - Niech każdy wypije całą zawartość swojej szklanki. - każdy tak zrobił. - Rozlejcie do końca Jack Danielsa. - zrobił tak Josh. - Teraz znów wypijcie. Mamy pustą butelkę, gramy?
- Jasne! - krzyknęli chłopacy. - To Jessica zaczyna.
Jess zakręciła i jak na złość wypadło na Sarah.
- Słucham. - spojrzała na nią Sarah.
- Zadzwoń do Biebera i...
- Nie.
- Jak nie wykonasz zadania będziesz musiała się przy nas rozebrać. - zmrużyła na nią oczy. - Więc zadzwoń do Biebera i powiedz mu, że chcesz mieć z nim dzieci, ewentualnie napisz mu sms'a, że chcesz, żeby cię przeleciał. - powiedziała na jednym tchu. Wszyscy zaczęli się śmiać a Jess podała jej telefon.
Znalazła numer Justina i zaczęła pisać wiadomość.
- Możesz dodać jakieś fantazje erotyczne. - dodała.
- Jesteś okropna. - zaśmiała się i wróciła do pisania.
Do: Dupek
Hej, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo chciałabym teraz żebyś mnie przeleciał. Wyobrażasz to sobie? My, sami, róże... A nie, za bardzo romantycznie jak dla ciebie, to może ostry seks na trawie?
- Zrobione. - pokazała wszystkim telefon. Jerry spojrzał na nią jak na idiotkę.
- Serio? To są twoje fantazje erotyczne? Seks na trawie? - zapytał.
- Co? Nie! Wymyśliłam to. - skrzywiła się i wysłała.
Zakręciła butelką i wyszło na Jerry'ego.
- Ups. - zaśmiała się Jess.
- Więc, kochany bracie, co powiesz na zrobienie loda Joshowi? Albo hm... Jake'owi?
- Pojebało cię? - zapytał Josh.
- Żartowałam. Pocałuj Jess, z języczkiem. - uśmiechnęła się triumfalnie. Jerry zbliżył się do Jess i ją pocałował. To było słodkie.
Parę razy jeszcze butelka się kręciła razem z alkoholem, byli kompletnie pijani.
- Zostajesz na noc? - zapytał Jerry, Jessicę.
- Nie, nie mam w czym ani gdzie spać. - odpowiedziała. - Do domu tylko 2 przecznice.
- Jesteś pijana. Możesz spać u mnie, jeżeli nie masz w czym możesz spać nago, ewentualnie Sarah ci coś pożyczy. - dodał Jerry. Jess ponownie się zarumieniła i spojrzała na Sarah.
- Pożyczę ci coś, chodź do mnie do pokoju. - pociągnęła ją do góry. Wyciągnęła z szafy swoją seksowną bieliznę, w sumie to specjalnie to zrobiła. Nie wyciągnęła nic więcej tylko się szeroko uśmiechnęła. - Powinno pasować.
- Mam spać w samej bieliźnie? Z twoim bratem?
- Owszem, ma największe łóżko. Miłej nocy z moim braciszkiem. - popchnęła ją w stronę drzwi Jerry'ego. - No zapukaj. - szepnęła pokazując na drzwi.
- Nienawidzę cię. - zaśmiały się i weszła do pokoju Jerry'ego. Po chwili telefon Sarah zaczął dzwonić.
Kurwa, dlaczego ja ledwo kontaktuje.
Dzwonił Justin. Odebrała, ale myślę, że to dlatego, bo była nietrzeźwa.
- H-halo?
- Jesteś pijana?
- Może.
- Gdzie jesteś?
- No w trawie, znaczy w domu.
- Co?
- Nico.
- Sarah do cholery!
- Jeju, nie krzycz człowieku noc jest. Cisza nocna obowiązuje.
- Cisza nocna przez telefon? Okej, zaraz będę u Cartera.
- Po co?
Nie odpowiedział jej, tylko się rozłączył. Po chwili do domu bez pukania wszedł Bieber.
- Wiesz, że nienawidzę jak jesteś pijana.
- Nie wiem. - wybełkotała.
- Jest ktokolwiek tutaj w domu? - wzruszyła ramionami. Przerzucił j przez ramie i wyszli z domu Beatlers.
Po co on to robi? Boże, codziennie ileś tam osób się upija, Bieber będzie ich superbohaterem?
Jay włożył Sarah do samochodu. Odjechali spod domu Cartera. Spojrzał się na nią.
- Gdzie jest Alice? - zapytał. Przecież nie pozwoliłaby, żeby ona się tak upiła.
- Nie wiem. - mruknęła. - W dupie. - powiedziała ledwo zrozumiale.
Dobra, odwiozę ją do nas i pójdę poszukać blondyny.
Podjechał pod jego willę. Wziął Sarah na ręce i weszli do środka. Na chwilę położył ją na kanapie. Ściągnął jej buty, rzucił je gdzieś. Przykrył ją kocem, po czym wyszedł.
***
Objechał całe dwa osiedla. Gdzie ona mogła iść na pieszo?
Wyjechał z tunelu Rotherhithe, w parku Króla Edwarda VII na ławce siedziała jakaś blondynka. Lekko podirytowany wysiadł z samochodu. Jak to nie będzie ona, to przy najbliższej okazji wydłubie jej oczy.
Podszedł do niej. Bawiła się telefonem. Uderzył ją w ramię z kolana.
- Do samochodu. - warknął i pociągnął ją. Jechali w ciszy. Przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno jedzie z Alice. - Odezwiesz się? Nie? Spoko. - rozsiadł się na siedzeniu kierowcy.
Zajechał pod jego dom, wysiedli z samochodu. Popchnął ją w stronę drzwi.
- Czego chcesz?
- Woah, odezwałaś się do mnie. Sarah się upiła.
- No i? W dupie ją mam.
- Czyżbyście się pokłóciły?
- Nie twoja sprawa.
Wzruszył ramionami.
- To zostań na noc czy coś, bo rano będzie na mnie darła mordę.
- Kto?
- Sarah. - przewrócił oczami.
Wzięła swój telefon i poszła na górę.
Podszedł do Sarah lekko schylając się nad nią.
Pojechał tam po nią tylko dlatego, że z tego co pamięta, jak jest pijana, może coś się stać, a że oczywiście wszyscy tam śpią zamiast zająć się pijaną w trzy dupy siostrą szefa, to musiał coś z tym zrobić.
Huh, z Alice zrobiło się niezłe ziółko, buntowniczka. Wyobraźcie sobie, że wybucham śmiechem. Dobra. Trzeba się wziąć w garść. Po chwili do salonu wszedł Louis. Spojrzał na Sarah i się szeroko uśmiechnął.
- Nie ciesz się tak, jest spita w trzy dupy. - westchnął Jay.
- Gdzie ty ją znalazłeś? Na ulicy? W parku?
- Pojechałem po nią do domu Beatlers.
- To jeszcze nie jest tak źle. Ale, po co ją wziąłeś? Przecież by się położyła, zasnęła i rano się obudziła.
- Wiesz, myślę, że po prostu za nią tęskniłem. Cały czas szukałem powodu żeby ją tutaj ściągnąć, to był idealny moment. - uśmiechnął się.
_______________________________________________________________________
DOBRY :) co tam pedałki moje?
Kurwa, dlaczego ja ledwo kontaktuje.
Dzwonił Justin. Odebrała, ale myślę, że to dlatego, bo była nietrzeźwa.
- H-halo?
- Jesteś pijana?
- Może.
- Gdzie jesteś?
- No w trawie, znaczy w domu.
- Co?
- Nico.
- Sarah do cholery!
- Jeju, nie krzycz człowieku noc jest. Cisza nocna obowiązuje.
- Cisza nocna przez telefon? Okej, zaraz będę u Cartera.
- Po co?
Nie odpowiedział jej, tylko się rozłączył. Po chwili do domu bez pukania wszedł Bieber.
- Wiesz, że nienawidzę jak jesteś pijana.
- Nie wiem. - wybełkotała.
- Jest ktokolwiek tutaj w domu? - wzruszyła ramionami. Przerzucił j przez ramie i wyszli z domu Beatlers.
Po co on to robi? Boże, codziennie ileś tam osób się upija, Bieber będzie ich superbohaterem?
Jay włożył Sarah do samochodu. Odjechali spod domu Cartera. Spojrzał się na nią.
- Gdzie jest Alice? - zapytał. Przecież nie pozwoliłaby, żeby ona się tak upiła.
- Nie wiem. - mruknęła. - W dupie. - powiedziała ledwo zrozumiale.
Dobra, odwiozę ją do nas i pójdę poszukać blondyny.
Podjechał pod jego willę. Wziął Sarah na ręce i weszli do środka. Na chwilę położył ją na kanapie. Ściągnął jej buty, rzucił je gdzieś. Przykrył ją kocem, po czym wyszedł.
***
Objechał całe dwa osiedla. Gdzie ona mogła iść na pieszo?
Wyjechał z tunelu Rotherhithe, w parku Króla Edwarda VII na ławce siedziała jakaś blondynka. Lekko podirytowany wysiadł z samochodu. Jak to nie będzie ona, to przy najbliższej okazji wydłubie jej oczy.
Podszedł do niej. Bawiła się telefonem. Uderzył ją w ramię z kolana.
- Do samochodu. - warknął i pociągnął ją. Jechali w ciszy. Przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno jedzie z Alice. - Odezwiesz się? Nie? Spoko. - rozsiadł się na siedzeniu kierowcy.
Zajechał pod jego dom, wysiedli z samochodu. Popchnął ją w stronę drzwi.
- Czego chcesz?
- Woah, odezwałaś się do mnie. Sarah się upiła.
- No i? W dupie ją mam.
- Czyżbyście się pokłóciły?
- Nie twoja sprawa.
Wzruszył ramionami.
- To zostań na noc czy coś, bo rano będzie na mnie darła mordę.
- Kto?
- Sarah. - przewrócił oczami.
Wzięła swój telefon i poszła na górę.
Podszedł do Sarah lekko schylając się nad nią.
Pojechał tam po nią tylko dlatego, że z tego co pamięta, jak jest pijana, może coś się stać, a że oczywiście wszyscy tam śpią zamiast zająć się pijaną w trzy dupy siostrą szefa, to musiał coś z tym zrobić.
Huh, z Alice zrobiło się niezłe ziółko, buntowniczka. Wyobraźcie sobie, że wybucham śmiechem. Dobra. Trzeba się wziąć w garść. Po chwili do salonu wszedł Louis. Spojrzał na Sarah i się szeroko uśmiechnął.
- Nie ciesz się tak, jest spita w trzy dupy. - westchnął Jay.
- Gdzie ty ją znalazłeś? Na ulicy? W parku?
- Pojechałem po nią do domu Beatlers.
- To jeszcze nie jest tak źle. Ale, po co ją wziąłeś? Przecież by się położyła, zasnęła i rano się obudziła.
- Wiesz, myślę, że po prostu za nią tęskniłem. Cały czas szukałem powodu żeby ją tutaj ściągnąć, to był idealny moment. - uśmiechnął się.
_______________________________________________________________________
DOBRY :) co tam pedałki moje?
Ahhagajagahdjshsi kocham!
OdpowiedzUsuńProsze dodaj nn kocham to prosze
OdpowiedzUsuńmega mega rozdział :)
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN !!
OdpowiedzUsuńProsze dodaj nn prosze
OdpowiedzUsuń